Pojedynek jednego z najlepszych pięściarzy w historii z aktualnie najlepszym – bez podziału na kategorie - zawodnikiem mieszanych sztuk walk na pierwszy rzut oka nie powinien być czymś niezwykle ”szokującym”. To właśnie MMA jeszcze na przełomie lat 80. i 90., zostało stworzone z myślą o sprawdzeniu, która dyscyplina sportów walki jest skuteczniejsza. Boks czy judo? Karate czy sumo? Nawet jeszcze wcześniej - w 1976 roku - sam Muhammad Ali zmierzył się z zapaśnikiem Antonim Inokim, ale wówczas walka okazała się farsą, tragikomedią - Ali wyprowadził zaledwie sześć celnych ciosów, a sędziowie ogłosili remis.
Conor McGregor, czyli jedyny podwójny mistrz UFC
Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że takie pojedynki to już przeszłość. MMA prężnie się rozwija, ale w oktagonie nie widzimy już przedstawicieli różnych dyscyplin, tylko ”zabijaków” czujących się dobrze zarówno w parterze, zapasach, jak i stójce. Taki jest właśnie McGregor. Chociaż uważa się, że to właśnie stójka jest jego najmocniejszą bronią.
Irlandczyk to jedyny zawodnik w historii UFC, który jednocześnie jest mistrzem dwóch kategorii wagowych (piórkowej i lekkiej). Żaden inny zawodnik MMA nie może się z nim równać pod względem popularności. To zasługa jego wysokich umiejętności sportowych, ale też, co za tym idzie, rozumienia rynku marketingowego. Show na konferencjach prasowych, czy tzw. trash talk [wulgarne obrażanie rywala przed walką – red.], w tym McGregor też jest najlepszy. W grudniu 2015 roku przed walką o pas z Jose Aldo zapowiadał, że po nokaucie przeciągnie jego zwłoki ulicami Rio de Janeiro, a potem wygrał pojedynek w... 13 sekund.
To właśnie dzięki jego słownym zaczepkom zaczął się temat walki z Mayweatherem.
Amerykanin początkowo nie traktował poważnie prowokacji rywala. Wręcz go wyśmiewał. W końcu się zgodził, ale na swoich warunkach. - Mam już dość słuchania twojego jęczenia. Jak bardzo chcesz walczyć, jak domagasz się więcej kasy, wejdę do ringu – ogłosił kilka miesięcy temu Mayweather.
Może ktoś się nabierze, że głównym jego powodem była chęć pobicia legendarnego rekordu Rocky'ego Marciano (49-0), ale prawdziwe przyczyny są inne. Oczywiste. Po pierwsze kasa, po drugie kasa, po trzecie kasa. Nie bez powodu ma pseudonim ”Money”. W 2014 i 2015 roku zajmował pierwsze miejsce w rankingu najlepiej zarabiających sportowców świata "Forbesa". Spekuluje się, że teraz może zarobić nawet około 260 milionów dolarów [łącznie z promocją walki i wpływami z pay-per-view]. A taki wynik przebił by nawet wypłatę za rekordową (do tej pory) walkę z Mannym Paquiao z 2015 roku. Wówczas zarobił około 250 mln dolarów.
Organizatorzy nie powinni mieć kłopotów z wypłaceniem mu gaży. Najtańsze bilety w Las Vegas kosztują 8 tysięcy złotych, najdroższe ponad 30 razy więcej. A pay-per-view kosztuje aż 99,99 dolarów.
Chociaż to boks ma wspaniałą tradycję i historię, to mieszane sztuki walki zaczęły być bardziej atrakcyjne dla kibiców. Powód? MMA jest znaczniej bardziej klarownym sportem, jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju rankingi. Najlepszą organizacją na świecie jest UFC. Jej mistrz uznawany jest – zgodnie przez kibiców i ekspertów – za najlepszego zawodnika na świecie.
Trudno to porównać do boksu, gdzie czołowych organizacji jest co najmniej kilka (WBO, WBA, IBF, WBC). Mało tego, tam oprócz tytułu mistrza świata, który przyznaje każda organizacja, są również pasy ”tymczasowe” i ”regularne”. A federacja WBA, oprócz mistrza regularnego, wprowadziła nawet kategorię superczempiona, który dzierży obecnie Anthony Joshua. Dlatego nie do końca wiadomo, kto obecnie jest np. najlepszym pięściarzem wagi ciężkiej. Joshua (19-0, 19 KO)? A może Deontay Wilder (38-0, 37KO) albo Luis Ortiz (27-0, 23 KO)?
Co gorsze, promotorzy czołowych zawodników chcąc budować ich nieskazitelne rekordy, często dobierają kolejnych rywali tak, by prawdopodobieństwo zwycięstwa było bardzo duże. To pewnie właśnie dlatego obóz Joshuy unika starcia z Ortizem, choć ten apeluje o pojedynek z Anglikiem już od dwóch lat. W MMA żeby być najlepszym, nie ma dróg na skróty. Decyduje sport, ”polityka” czy inne układy mają znacznie mniejsze znaczenie.
MMA zyskuje w oczach kibiców kosztem boksu również przebiegiem walk. Pięściarskie starcia często potrafią zanudzić. Dwanaście trzyminutowych rund to zdecydowanie więcej niż w MMA. Tam bije się maksymalnie przez 25 minut (pięć rund trwających pięć minut). W dodatku, we wszechstylowej walce zawodnicy mają zdecydowanie szerszy wachlarz ataków, a co za tym idzie, jest więcej nokautów. Często bardziej efektownych.
Ale mimo tej przewagi MMA, to wciąż Mayweather jest potężniejszy pod względem marketingowym i finansowym od McGregora. Irlandczyk w 2016 roku, podczas gali UFC 196 [nieoczekiwanie przegrał z Nate`em Diazem – red.], został pierwszym zawodnikiem w historii MMA, który otrzymał gwarantowany milion dolarów za sam występ. Dla porównania, rok wcześniej, Amerykanin na walce z Paquiao zarobił – wedle niektórych źródeł - nawet 250 razy więcej.
I teraz warunki gry ustala ten, kto jest potężniejszy, dlatego to Irlandczyk musiał się dostosować do rywala.
McGregor jest niezwykle wszechstronnym zawodnikiem, jednak za jego najsilniejszą stronę uznaje się boks. To właśnie od niego zaczęła się przygoda Irlandczyka ze sportami walki. Zaczynał w Dublinie, w Crumlin Boxing Club, to dlatego później w MMA wygrywał większość pojedynków właśnie w stójce. A jego najsilniejszą bronią od zawsze jest ”zabójcza” lewa ręka. Zabójcza, ale najprawdopodobniej tylko w klatce.
- W boksie masz tylko jedną płaszczyznę walki, a w MMA oprócz stójki, są zapasy i parter. Dlatego zawodnicy starają się utrzymywać dystans, stoi się dalej od swojego przeciwnika niż w boksie, bo twój rywal może próbować kopnięć, obaleń i sprowadzenia do parteru - tłumaczy Łukasz ”Juras” Jurkowski, zawodnik i komentator MMA.
- To także inny sposób zadawania ciosów. Boks w MMA jest z natury bardziej chaotyczny. Uderza się także pod nieco innym kątem, bo zawodnicy walczą w mniejszych rękawicach. Dlatego plusem dla McGregora będą właśnie ośmiouncjowe rękawice [pięściarze walczą normalnie w 10 uncjowych – red.], które są zdecydowanie mniejsze od klasycznych bokserskich. Paradoksalnie, mogą mu bardziej pomóc niż nawet dziesięć tysięcy sparingowych rund bokserskich. Takie sparingi nie mają żadnego znaczenia wobec takiego zawodnika jak Floyd - dodaje "Juras".
Kilka miesięcy temu pięściarz Andrzej Fonfara (29-5, 17KO), który nieoczekiwanie przegrał aż dwie z ostatnich trzech walk, sparował z Nate`em Diazem, który pokonał McGregora. Wspólne treningi wspominał tak:
- Diaz to prawdziwy wojownik, ma serce do walki, potrafi przyjąć cios i wciąż wywierać presję, ale brakuje mu typowo bokserskich umiejętności. Prezentuje bardzo niewygodny, niekonwencjonalny styl. Inaczej trzyma gardę. Stara się naciskać na rywala i uderza w niespodziewanym momencie. Czuć u niego uliczny charakter, który ma odzwierciedlenie w ringu. Przez kilka pierwszych rund sparingu,był naprawdę groźny. Ale z każdą kolejną minutą zaczynałem wyraźnie przeważać i go punktować. Dlatego uważam, że w walce McGregora z Mayweatherem, Amerykanin "zje" go technicznie – mówił Fonfara.
Kibice i eksperci czują, że w całym tym przedsięwzięciu nie chodzi wcale o sport, a o gigantyczną kasę. Jeśli walka nie zostanie ”ustawiona”, Jurkowski również nie daje większych szans Irlandczykowi.
- Jeżeli ta walka nie ma żadnego rozpisanego spektakularnego scenariusza, to McGregor nie powinien wytrwać dłużej niż dwie rundy. Pamiętajmy jednak, że ta gala, to ogromne przedsięwzięcie marketingowe. Jeśli chodzi o aspekt finansowy, to w interesie organizatorów, jak i samych zawodników, będzie to, by gala trwała jak najdłużej. Im więcej rund, tym np. więcej zostanie wyemitowanych reklam. Dlatego przypuszczam, że pojedynek potrwa nawet 7-8 rund. Dopiero wtedy zawodnicy dostaną "zgodę”, aby zakończyć walkę – powiedział ”Juras”.
I dodał: Stawiam, że Mayweather znokautuje McGregora. Ale to też nie jest tak, że on jest bez żadnych szans. Do ringu wchodzi dwóch wybitnych sportowców. OK, Irlandczyk nie jest prawdziwym pięściarzem, ale obecnie jest czołowym zawodnikiem MMA na świecie. Ma świetną stójkę, oryginalny styl poruszania się w ringu i zadaje ogromną liczbę ciosów. A przede wszystkim ma też odpowiedni ”timing”, dlatego jakieś szanse ma, lecz realnie patrząc - minimalne. Tylko wariat mógłby na niego postawić duże pieniądze.
Większym optymistą jest Marcin Tybura, najlepszy polski zawodnik MMA w wadze ciężkiej. - Oceniam szanse na 70 procent do 30, dla Mayweathera – powiedział.
Powiedzieć, że Mayweather to czołowy pięściarz swoich czasów, to nic nie powiedzieć.
Ostatnią walkę stoczył w 2015 roku, kiedy pokonał na punkty Andre Berto. W ciągu poprzednich 19 lat kariery na zawodowych ringach zdobywał tytuły mistrza świata najbardziej prestiżowych federacji w pięciu wagach: superpiórkowej, lekkiej, junior półśredniej, półśredniej i junior średniej. Pod tym względem lepsi w historii byli jedynie Oscar De La Hoya i Manny Pacquiao. Obaj sięgali po pasy w sześciu kategoriach.
Osiągnięcia to jedno. Drugie, to styl Mayweathera, który jak nikt inny na świecie potrafi rywalowi utrudnić wygraną. Amerykanin boksuje niezwykle zachowawczo, wręcz defensywnie. Najpierw irytuje rywali swoimi perfekcyjnymi unikami, a następnie spokojnie kontruje i punktuje. Zmniejsza ryzyko do niezbędnego minimum.
Szanse McGregora tym bardziej maleją, jeśli przyjrzymy się jego sparingom. W grudniu 2016 roku na tle solidnego, ale dalekiego od czołówki wagi półśredniej, pięściarza Chrisa Van Heerdena (25-2-1, 12 KO) Irlandczyk wyglądał mizernie (sparing możecie obejrzeć TUTAJ).
Jego ostatni sparing, który trafił do internetu, to treningowa walka z Pauliem Malignaggim (26-8, 7 KO). McGregor udostępnił w internecie film, na którym nokautuje byłego mistrza świata federacji IBF i WBO. Po tym incydencie Amerykanin zerwał z Irlandczykiem współpracę, zarzucając mu i jego promotorowi manipulację. Twierdził, że kilkusekundowe migawki z ich sparingów zostały zmontowane w taki sposób, by stworzyć wrażenie, że Irlandczyk dominował w ringu ("zmanipulowany" sparing możecie obejrzeć TUTAJ)
- Dana White [właściciel UFC i promotor McGregora - red.], ty dupku! Byłeś tam i widziałeś pełne dwanaście rund. Ty łysy oszuście! Po dwunastu rundach sparingu całowałeś mnie po tyłku! - nie krył oburzenia Malignaggi w rozmowie z MMA Hour.
Dlatego większość bukmacherów ogłasza śmiesznie niskie kursy na zwycięstwo Mayweathera. Za złotówkę postawioną na Amerykanina możemy wygrać około 10-20 groszy. Optymistą jest jednak McGregor, który postawił na swoje zwycięstwo aż milion dolarów!
Jeśli sparingi z pięściarzami drugiej kategorii wyglądały niezbyt dobrze, to co będzie w starciu z Mayweatherem? Irlandczykowi nie powinien nawet pomóc Superman Punch, czyli cios z MMA, który organizatorzy wyjątkowo pozwolili używać w starciu z Amerykaninem. [TUTAJ przeczytasz na czym polega ta technika]
OK, brzmi to jak science fiction, ale teoretyzując o tym pojedynku odnosi się wrażenie, że porażka McGregora wcale nic nie zaszkodzi MMA. Na tym starciu może ucierpieć jedynie wizerunek boksu. - MMA nie ma tu nic do stracenia, bo McGregor to debiutant. Jeśli ktoś ma coś do stracenia, to tylko Mayweather i boks. Gdyby Amerykanin nie skończył Irlandczyka przed czasem, lub nie wygrał w efektownym stylu, to wizerunkowo traci wówczas tylko pięściarstwo. MMA może jedynie zyskać tym pojedynkiem. Nikt przecież nie oczekuje od Irlandczyka, że wygra. Znacznie większe szansę będzie miał w rewanżu. Czuję, że jest on już zapisany w kontrakcie. Oczywiście w klatce UFC – uważa Jurkowski.
Trudno określić czy walka Amerykanina z Irlandczykiem to jednorazowy wyskok, czy początek nowej mody na tego rodzaju pojedynki. Boks przeżywa pewnego rodzaju stagnację, dlatego rodzą się pomysły na tego typu konfrontacje, bo ludzie chcą oglądać show. Ostatnio nawet Jimi Manuwa, czołowy zawodnik UFC wagi półciężkiej, rzucił wyzwanie Davidowi Haye`owi, byłemu mistrzowi świata w boksie. Oczywiście, na zasadach pięściarskich.
- Jeszcze rok temu nie było zbyt wielu pomysłów na takie walki. A teraz? Jan Błachowicz chciałby się bić z Tomaszem Adamkiem, a Artur Szpilka i Mariusz Wach są kuszeni przez właścicieli KSW. Nawet Anthony Joshua przyznał, że mógłby spróbować sił w MMA. Jest jednak pewne rozróżnienie. Na rynku polskim więcej płaci się w MMA – oczywiście mowa tu o federacji KSW – dlatego to pięściarze chcą wejść do klatki. W Ameryce, póki co, jest na odwrót – kończy Jurkowski.
Walka odbędzie się z nocy z soboty na niedzielę. Dostęp do gali mogą zamówić w usłudze PPV w cenie 40 zł abonenci i użytkownicy Cyfrowego Polsatu korzystający z dekoderów satelitarnych. Wydarzenie obejrzą w jakości HD i bez reklam na pozycji 222. Obejrzeć na żywo starcie będą mogli też internauci za pośrednictwem telewizji internetowej IPLA – w serwisie www.ipla.tv oraz aplikacji IPLA.