Czerkawski rozegrał 500. mecz w NHL

Mariusz Czerkawski rozegrał w sobotę 500. mecz w NHL. Jego drużyna New York Islanders przegrała w Bostonie z zespołem Bruins 2:4. Nawet, gdy rozegrałem 40 meczów w NHL nie śniło mi się, że tak szybko dobiję do pięciuset - mówi ?Gazecie? Mariusz Czerkawski

Czerkawski rozegrał 500. mecz w NHL

Mariusz Czerkawski rozegrał w sobotę 500. mecz w NHL. Jego drużyna New York Islanders przegrała w Bostonie z zespołem Bruins 2:4. Nawet, gdy rozegrałem 40 meczów w NHL nie śniło mi się, że tak szybko dobiję do pięciuset - mówi "Gazecie" Mariusz Czerkawski

Jubileuszowy mecz najlepszy polski hokeista, występujący w New York Islanders, rozegrał przeciw Boston Bruins - drużynie, w której przed ośmioma laty zaczynał karierę w NHL. - To wielkie święto dla całej rodziny - cieszył się wczoraj Dariusz Czerkawski. Ojciec Mariusza jest działaczem wicemistrza Polski - GKS-u Katowice.

Michał Białoński: Gdy w 1993 r. jako młokos zaczynał Pan karierę w NHL pewnie nie marzył, że uda się Panu rozegrać pół tysiąca meczów?

- Na pewno nie. Nawet gdy w barwach Boston Bruins rozegrałem 40 meczów, nie śniło mi się, że tak szybko dobiję do pięciuset. Wtedy taki sukces wydawał się tak bardzo odległy, ale nie zabrakło mi wytrwałości. Czas szybko biegnie, a mimo, że gra w lidze to ciężka praca, wykonuję ją z przyjemnością. Najważniejsze, że omijają mnie kontuzje.

Może nie powinien Pan odchodzić z Bostonu, czy Edmonton, bo zdarzałoby się Panu grać w play off, a tak jest Pan liderem jednej z najsłabszych drużyn. Czy są jakieś chwile w karierze, których Pan żałuje?

- Generalnie nie żałuję niczego, trudno rozstrzygać, czy powienienem grać tu, albo tam. Chciałbym robić to coraz lepiej, osiągać coraz lepsze wyniki, ale równocześnie cieszę się z tego, co osiągnąłem. Przecież strzelam w sezonie około 30 goli, gdy następny zawodnik ma ich osiemnaście. Na pewno nie jest moim marzeniem grać w drużynie, która zajmuje końcowe miejsce w tabeli, ale najważniejsze, że ciągle jestem głodny sukcesów i pełen chęci do gry. Muszę w końcu doczekać się gry w play off.

W czerwcu nowy właściciel Islanders zapowiadał spore inwestycje na transfery. Co się zmieniło od tego czasu?

- Inwestowanie w taki klub to długofalowy proces i jesteśmy dopiero na początku drogi. Tutaj nic nie da się zmienić z dnia na dzień. Wprawdzie podniesiono zarobki całego zespołu do 28 mln dol, ale w porównaniu do mocniejszych drużyn, których budżet przeznaczony na zarobki wynosi 60 mln, nadal jesteśmy na szarym końcu. Ale bardziej niż podwyżki płac potrzebujemy wzmocnienia składu.

Dużo mówiło się o tym, że jeszcze w marcu zmieni Pan klub na taki, który będzie grał w play off.

- Interesowały się mną Phoenix Coyote, Philadelphia Flyers i Buffalo Sabres. Nic z tego nie wyszło, a przyczyn mogę się tylko domyślać, bo rozmowy menedżerów toczyły się za zamkniętymi drzwiami. Wiem, że z "Kojotów" miałem być wymieniony na Keitha Tkachuka, z Philadephii na Erica Lindrosa, a z Buffalo na Michael Pecca. Nie jestem zawiedziony, że zostałem w Islanders i będę nadal lojalny wobec mych pracodawców. Nie wyskoczę ze statku, który dopiero dobija do portu.

Szwedzcy fachowcy hokejowi wróżyli Panu większą karierę. Uważają, że w NHL ktoś popełnił jakiś błąd, że pański talent nie rozwinął się na miarę Jaromira Jagra.

- Łatwo im mówić, bo nie wiedzą, jaka jest różnica już na pozycji startowej. W NHL ważne jest nie to, jakiego kalibru jesteś graczem, ale też z jakiego kraju przyjechałeś. Zawsze łatwiej przebić się do zespołu jako reprezentant kraju mistrza świata, albo zwycięzcy olimpiady. Dzięwiętnastolatki ze Szwecji, czy z Czech mają lepszą pozycję, niż ja, od razu stają się gwiazdorami. Ja musiałem udowadniać, że Polacy też umieją grać w hokeja, przebijać się na lidera, zarabiając na początku marne pieniądze.

Wkrótce Polska walczyć będzie we Francji o powrót do gr. A MŚ. Czy wspomoże Pan znowu reprezentację?

- Słabo to widzę, bo choć zakończę sezon, to menedżer zalecił mi, żebym został w Nowym Jorku, dopóki trwać będą negocjacje wysokości mojego kontraktu na przyszły sezon.

Wyniki. Piątek: Buffalo - Atlanta 4:0; Carolina - Washington 4:3 (po dogr.); Ottawa - Boston 5:4 (po dogr.); Florida - Tampa Bay 2:4; Edmonton - Dallas 4:5; Vancouver - Anaheim 2:2 (po dogr.). Sobota : Los Angeles - Colorado 4:0 New Jersey - NY Rangers 3:4; Philadelphia - Detroit 1:0; Pittsburgh - St. Louis 5:3; Boston - NY Islanders 4:2; Montreal - Toronto 4:1; Nashville - Minnesota 4:1; Phoenix - San Jose 3:1; Calgary - Dallas 0:2.