Doherty i Hendry przyjechali do Zielonej Góry, by wystąpić w pokazowym turnieju Lotto & Hot Shots Masters. Ale obaj bez problemów zgodzili się, by oprócz gry potrenować z 11-letnim Antkiem Kowalskim. W kontakcie pomogła Agata Czerwińska, która blisko współpracuje ze Światową Federacją Snookera Zawodowego (WPBSA) oraz marketingowcami z World Snooker.
O Antku zrobiło się głośno, kiedy jako ośmiolatek wbił z linii 97-punktowego breaka. Potem chłopak, na zaproszenie Fundacji Paula Huntera, był w Berlinie na turnieju German Masters, gdzie trenował z doskonałym szkoleniowcem Chrisem Henrym.
Teraz przyszła kolej na kolejne sławy.
Najpierw w Zielonej Górze, w siedzibie firmy Anneberg Transport, gdzie stoi stół do snookera, podarowany właśnie przez Paul Hunter Foundation, zameldował się Doherty. Godzinę po przybyciu do miasta był już z Antkiem przy stole.
"Ken-Do" sam prowadzi szkółkę dla młodych snookerzystów, więc od razu zorientował się, nad czym najlepiej będzie pracować. Irlandczyk, który podczas zawodów jest niezwykle skoncentrowany i wyciszony, prywatnie okazał się otwartym, wesołym, skłonnym do żartów kompanem. Zresztą nasz człowiek też czuł się swobodnie.
- Te puchary, to twoje? - zagadnął mistrz świata wskazując na gablotkę.
- Tak - odpowiedział Antek.
- Nieźle, masz ich chyba więcej niż ja.
- W domu mam jeszcze drugie tyle - odpowiedział 11-latek.
- Syn jakoś nigdy nie miał tremy przed spotkaniem z tymi wielkimi, znanymi tylko z telewizji. To ja muszę namawiać go na wspólne zdjęcia - dla niego najważniejsza jest gra - śmieje się Andrzej Kowalski, tata Antka.
I rzeczywiście, po skończonym treningu Antka nie interesowało pozowanie z Dohertym do zdjęcia. Grzecznie podziękował mistrzowi świata za naukę, po czym... rozstawił bile i znów chciał wbijać.
W niedzielę kolejnym mentorem Antka miał być największy z wielkich, siedmiokrotny mistrz świata, Stephen Hendry.
- To ja się bardziej stresowałem niż Antek, bo Stephen Hendry to mój idol, dla mnie snooker to właśnie Szkot - opowiada Andrzej Kowalski.
Sam jest pasjonatem snookera i to on zaraził Antka miłością do zielonego stołu.
- Podziwiam elegancję Hendry'ego przy stole, jego styl gry. Uważam, że jest najlepiej otwierającym frejmy snokerzystą na świecie - opowiada Kowalski senior.
Hendry z Antkiem najpierw zagrali krótki sparing, potem przyszedł czas na trening techniki. Hendry stawiał układ z linii i opowiadał Antkowi, jak sam trenował: - Zakładałem sobie, że wyczyszczę stół, że wbiję wszystkie bile z tego sekwensu, 10 razy z rzędu. Przy każdej pomyłce robiłem ćwiczenie od początku. Aż do bezbłędnego powtórzenia serii 10 razy.
- Takie słowa, takiego zawodnika uświadamiają Antkowi, jak wiele pracy trzeba włożyć, by być zawodowym graczem - mówi Andrzej Kowalski.
Zarówno Doherty jak i Hendry byli pod wrażeniem zapału 11-latka, jego serca i radości z gry oraz rzeczy najistotniejszej - prowadzenia kija, czyli tzw. cue action. I chyba dobrze im się z Antkiem grało, bo kiedy ten, już po zakończeniu turnieju, zaproponował mistrzom jeszcze kilka partyjek w bilardową "dziewiątkę", w zielonogórskim klubie Hot Shots, obaj od razu się zgodzili.