Najsłynniejszy rugbista świata czeka na przeszczep nerki

Jonah Lomu - najsłynniejszy rugbista w historii - usiądzie na wózku inwalidzkim, jeśli szybko nie podda się przeszczepowi nerki.

Lomu, który przyszedł na świat 28 lat temu na przedmieściach Auckland w biednej rodzinie robotniczej, należy do największych gwiazd współczesnego sportu. Jego życie zmieniło się, gdy jako 19-latek zadebiutował w reprezentacji Nowej Zelandii. Rok później uznany został za najlepszego zawodnika Pucharu Świata w RPA. Posypały się opiewające na miliony dolarów kontrakty reklamowe. Dzięki Lomu rugby stało się popularne na świecie, a on sam stał się tej miary gwiazdą co Zidane i Ronaldo w futbolu czy Michael Jordan w koszykówce. Zawdzięcza to "sile słonia i szybkości pantery". Przy wadze 118 kg i wzroście 196 cm sto metrów biegał do niedawna poniżej 11 s.

Ostatnie miesiące w życiu Lomu są jednak koszmarem. Poddawany jest dializie sześć nocy w tygodniu po osiem godzin. Traci czucie w jednej nodze i ręce. Ma trudności z chodzeniem. - Znosi to dzielnie, ale jak długo można? - mówi jego żona Fiona.

Lomu od 1996 roku cierpi na rzadką chorobę nerek - nerczycę (nephrotic syndrom). Według lekarzy jak każdy Maorys jest podatny na tę chorobę, jest nią obciążony genetycznie. Z powodu nerczycy karierę musiał zakończyć jego rodak Joeli Vidiri.

Poddawany od ponad siedmiu lat troskliwej terapii Lomu żył jednak normalnie i grał w rugby. Aż do ubiegłego roku. Podczas meczów swojej drużyny Wellington Hurricans stał się cieniem samego siebie. 29 marca 2003 roku zagrał ostatnie spotkanie przeciw Waikato. Latem trafił do szpitala w Auckland w stanie skrajnego wyczerpania. Nie został powołany na Puchar Świata w Australii. - A Puchar Świata w rugby bez Lomu to tak jak mistrzostwa świata w piłce nożnej bez Zinedine'a Zidane - zauważył francuski dziennik "Le Monde".

Lekarze mówią zgodnie - aby ratować zdrowie, Lomu musi poddać się przeszczepowi nerki. - Kiedy nefrolog mówi ci, że nie będziesz chodzić, jeśli tego nie zrobisz, to trzeba to zrobić - podkreśla Lomu. Zaraz potem dodał, że robi to też po to, aby nadal uprawiać rugby. - Najlepiej skończyć z czymś, kiedy tego chcesz... A ja zawsze mówiłem, że nie skończyłem jeszcze swojej pracy. Chcę wrócić i założyć koszulkę All Blacks - mówi.

Problem w tym, że lekarze muszą teraz znaleźć dawcę zdrowej nerki. Teoretycznie nie ma z tym kłopotu. Na wieść o chorobie swojego idola zgłosiły się setki potencjalnych ofiarodawców. Cóż z tego, skoro trzeba znaleźć odpowiedniego dawcę, najlepiej ze społeczności Maorysów. Lomu nie chce zaś wykorzystywać swojej popularności, bo w Nowej Zelandii na przeszczep nerki czeka 400 osób (czyli 30 miesięcy oczekiwania według Instytutu Nefrologii w Auckland). - Jonah nie przekroczy pewnych granic etycznych, aby ominąć tę kolejkę - stwierdził menedżer sportowca Phil Kingsley Jones.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.