Kulturystyka: nasza cała reprezentacja była mocno odmłodzona i zmieniona, gdyż nie startował nikt z mistrzów Europy z roku ubiegłego ani też wielu dalszych medalistów. Oni wybrali przygotowania do jesiennego sezonu, opartego na czterech mistrzostwach świata. Ale ta zrekonstruowana drużyna pokazała się z jak najlepszej strony, szczególnie kulturyści, kulturyści klasyczni i pary.
Trzon męskiej kulturystyki stanowili dwaj medaliści poprzednich mistrzostw: Hubert Kulczyński (kulturystyka klasyczna do 180 cm) i Krzysztof Skryplonek (kulturystyka do 85 kg), którzy nie zawiedli, wywalczając srebrne medale. Srebrny medal wywalczyła też para: Natalia Kordus - Hubert Kulczyński. Kulczyński i Skryplonek mieli jednak trochę pecha, bo na drodze do złotych medali stanęły im największe gwiazdy tegorocznych mistrzostw, późniejsi absolutni mistrzowie w open: Andreas Fotiadis i Oleh Krywyj.
Ale świetnie spisali się też młodzi zawodnicy, którzy nie jechali w roli faworytów: Rafał Domin (kulturystyka do 75 kg), Wojciech Pieczaba (kulturystyka do 100 kg) i Krzysztof Piekarz (kulturystyka klasyczna +180 cm), a jednak zdobyli brązowe medale. O krok od medali byli też kulturyści klasyczni: Tomasz Laszko, Radosław Smyk i Krzysztof Rodkiewicz, którzy ostatecznie zajęli 4. pozycję.
Dodając do tego miejsca finałowe Krzysztofa Reinharda i Jakuba Potockiego oraz miejsca w pierwszej dziesiątce Andrzeja Maszewskiego, Gabriela Koperkiewicza, Mariusza Bałazińskiego i Łukasza Marcinkowskiego, nasza drużyna ograła nie tylko takie potęgi jak Rosja, Ukraina i Hiszpania, które miały po kilku złotych medalistów, ale 39 zespołów z całej Europy.