Sport.pl w mocno nieoficjalnej wersji... Polub nas na Facebooku ?
Typowany na przyszłego mistrza świata Ding Junhui był zdecydowanym faworytem starcia i miał komfortową sytuację. Prowadził już 9-6 i brakowało mu tylko jednego frejma do awansu do 1/16. Nagle jednak karta się odwróciła. Day wygrał cztery kolejne partie i to on niespodziewanie zagra w kolejnej fazie turnieju.
Co się stało? Zdaniem Dinga winni są przede wszystkim kibice. - Nie grałem dobrze, stół był kiepski i fani byli nie w porządku. Zachowali się jak śmiecie - stwierdził. - Koncentrowałem się na grze, a oni ciągle krzyczeli i nie przestawali. Mówi się, że chińscy kibice są fatalni, ale to nic w porównaniu z tym, co się działo tutaj - dodał.
Jego rywal nic niestosownego w zachowaniu fanów jednak nie dostrzegł. - Nie wydaje mi się, żeby krzyczeli w nieodpowiednich momentach - powiedział Day.
Walijczyk w kolejnej rundzie zagra z Cao Yupengiem, drugim Chińczykiem, którego zachowanie wywołało niemały skandal na mistrzostwach w Sheffield. Mark Allen oskarżył go o oszukiwanie podczas przegranego przez Irlandczyka pojedynku 6-10. Według Allena Yupeng popełnił faul w dziesiątym frejmie. Uderzył nieczysto w bilę, po czym nie przyznał się do błędu. Allen twierdzi, że to była kluczowa partia, bo mógł wtedy wyrównać stan rywalizacji na 5-5. - Oszukiwanie to coś, co Chińczyków zaczyna powoli odróżniać od pozostałych zawodników - powiedział.
Później Allen przeprosił za swoje słowa, ale i tak podobnie jak Ding może spodziewać się sankcji ze strony organizatorów.
Największa nadzieja polskiego sportu - zobacz kandydatów i zagłosuj!