Radosław Leniarski: Bokserskie sensacje

Dla telewizji publicznej pewne rzeczy - z którymi inni dawno się pogodzili - są sensacją. Na przykład to, że Przemysław Saleta nigdy nie będzie mistrzem świata wszechwag, ponieważ brakuje mu umiejętności.

Kiedy ta wiadomość uderzyła w dział sportowy TVP niczym grom? I co skłoniło w takim razie do kupienia walki i pokazania jej wraz ze schizofrenicznym komentarzem pod hasłem przewodnim: "No dobra, pokazujemy, ale ten Saleta to się nie nadaje do boksu"?

Jeśli ktoś przez nikogo nie przymuszany kupił ten pojedynek dla nas, przynajmniej powinien zauważyć coś, czego rzadko ostatnio doświadcza kibic boksu - dowodu odwagi polskiego pięściarza. Jednak pół złamanego słowa nie padło na temat czterech nokdaunów, jakie przetrwał Saleta, na temat jego godnej szacunku woli walki - kwestionowanej wcześniej wielokrotnie; na temat przedwczesnej decyzji sędziego, który nie dostrzegł, że Saleta doszedł do siebie i znów zaczął stanowić zagrożenie dla tureckiego mistrza.

Maciej Kurzajewski i Krzysztof Kosedowski - chciałoby się powiedzieć w koło Macieju - przez godzinę wieszali na Salecie psy. "Przegrał pan, bo pan taki słaby?" - padło żenujące pytanie ze studia do Salety tuż po walce. A przedtem i potem, że Saleta nie umie, że reprezentuje boks podwórkowy, że Gołota rozniósłby Saletę w proch itd.

Ja już się pogodziłem z tym, że nie każdy polski pięściarz ma potencjał Andrzeja Gołoty, i wciąż mam szacunek dla tych, którzy mimo to walczą do końca.

Copyright © Agora SA