Stare i nowe - felieton Zdzisława Ambroziaka

Stare i nowe - felieton Zdzisława Ambroziaka

Władze ATP Tour w celu ożywienia rozgrywek ekstraklasy tenisistów wprowadziły program pod nazwą "New balls, pleace!". Oznacza to dosłownie - nowe piłki, proszę - zaczerpnięte jest z terminologii sędziów prowadzących mecze, ale w sposób oczywisty odnosi się do męskich atrybutów graczy. Stawia to po raz kolejny pod znakiem zapytania poczucie smaku władców światowego tenisa, ale któżby zwracał na to uwagę przy takiej ilości pieniędzy.

Tak czy inaczej, przedstawicielami nowej energii w światowym tenisie zostali Marat Safin, Juan-Carlos Ferrero, Lleyton Hewitt i Gustavo Kuerten. Wszyscy młodzi, pełni wigoru (new balls), atrakcyjni, utalentowani. Twórcy tego programu, jak się zdaje, planowali zapowiedzieć w ten sposób zmianę tenisowej generacji. Tymczasem sami chyba nie zdawali sobie sprawy, jak dalece to hasło okaże się nośne, jak bardzo wzbogaci przebieg pierwszej w nowym stuleciu próby wielkoszlemowej. Oto bowiem stare balls ani myślą ustępować pola. Sampras, Agassi, Kafielnikow i najmniej sławny z nich wszystkich Magnus Norman zachowują się jak rasowe rottweilery na widok intruzów pragnący zawłaszczyć sobie przywództwo na obcym terenie.

Sampras przyznaje, że rankingi znudziły go już ostatecznie i koncentruje się wyłącznie na Wielkim Szlemie, choć dodaje cierpko, że w samym 2001 r. kosztować go to będzie ok. 7 mln dol. Agassi w meczu ze słabiutkim wprawdzie, ale ambitnym, Paulem Goldsteinem wprawił wszystkich w podziw. Nie pamiętam w ostatnich dekadach meczu mężczyzn na tym poziomie, który trwałby zaledwie 1 godz. 15 min. Andre dał taki pokaz determinacji i siły, że strach pomyśleć, co będzie dalej.

Z kolei młode balls mają coraz więcej problemów -

Lleyton Hewitt, nadzieja Australii, był o krok od porażki z Jonasem Bjorkmanem. Przypominam z przykrością, że gospodarzom pomagały w tym meczu nie tylko ściany, ale i sędziowie liniowi. Ferrero natomiast dał się wyprowadzić z równowagi urodzonemu w Rumunii Australijczykowi Andrew Ilie, którego zachowanie na korcie usprawiedliwia obawy o stan jego psychiki. O tym, że Ilie z premedytacją prowokuje rywali słowem i uczynkiem podczas gry, wszyscy wiedzą od dawna. Ale sposób, w jaki zdzierał z siebie koszulkę po ostatniej piłce z Ferrero, zdradzał taki nadmiar adrenaliny, że doprawdy drżałem o jego zdrowie.

Brazylijczyk Gustavo Kuerten natomiast, rozstawiony z numerem pierwszym, bez końca narzeka, że w Australii chce mu się spać właśnie wtedy, kiedy ma grać. Dziś zmierzy się z brytyjskim weteranem Gregiem Rusedskim i wcale nie zdziwiłbym się, gdyby new balls poniosły kolejną stratę.

Copyright © Agora SA