Jessica Ziółek i Arkadiusz Milik uważani byli za jedną z najpopularniejszych par w Polsce. Gdy zaczęli się spotykać, oboje byli jeszcze nastolatkami. Para była nawet zaręczona. Za każdym razem, gdy piłkarz zmieniał klub, Ziółek podążała za nim. Ich drogi jednak rozeszły się i obecnie influencerka oraz zawodnik Juventusu układają sobie życie na nowo. Ziółek odnalazła szczęście u boku Miłosza Mleczko, bramkarza Znicza Pruszków, a Milik związał się z Agatą Sieramską, trenerką fitness.
Na początku września influencerka wydała książkę pod tytułem "WAG's. Cała prawda o kobietach piłkarzy". W publikacji postanowiła podzielić się swoimi doświadczeniami życiowymi i opowiedzieć światu, jak to jest być kobietą piłkarza. Choć książka Ziółek nie jest jej biografią, a powieścią o życiu fikcyjnej WAG, to pierwszy rozdział poświęciła na wspomnienia relacji z Milikiem.
Ziółek usilnie promuje książkę, chodząc na eventy i udzielając wywiadów. W piątek wzięła udział w programie "Hejt Park" na Kanale Sportowym Extra, gdzie ponownie opowiedziała o relacji z zawodnikiem Juventusu. Kobieta wróciła wspomnieniami do czasów, kiedy wyprowadziła się z kraju i zaczęła wspólnie mieszkać z Milikiem.
- Był taki moment, kiedy skończyłam drugą klasę liceum i moja mama mówi do mnie: koniec tego cierpienia. Wyjedź z nim za granicę. Pamiętam, że wtedy płakałam. Byłam szczęśliwa. To była świetna informacja, od razu zadzwoniłam do Arka, żeby mu powiedzieć, że mam zielone światło na wyjazd. Arek pomagał załatwić mi szkołę prywatną i dolatywałam na wszystkie zajęcia - powiedziała w programie "Hejt Park", cytowana przez sport.interia.pl.
Influencerka również podzieliła się historią pewnej żony piłkarza z włoskiej drużyny, która była jej koleżanką. Nie zdradziła, o kogo chodzi.
- Arek był zawsze dla mnie dobrym człowiekiem. Uważam, że można się kłócić, trzasnąć drzwiami, ale mimo wszystko nikt nie powinien uderzyć drugiej osoby. Była taka sytuacja, byliśmy wtedy we Włoszech. Przyszła do nas partnerka jednego z piłkarzy, nie w Neapolu, tylko innego klubu. Miałam z nią dobry kontakt. Przyjechała z walizką i powiedziała, że chce wracać do siebie do kraju, bo jej partner ją uderzył. Przyszła z zakrwawionymi rękami. Wtedy się przeraziłam - wyznała Ziółek.