Kiedrosport. Futbolisto, uważaj na słówka

Zawodnik linii defensywnej Baltimore Ravens przed wyjazdem na mecz z Pittsburgh Steelers paradował w koszulce przedstawiającej purpurowego kruka, któremu z dzioba dobywają się słowa: "Hey Pittsburgh", a środkowy palec jego szponów prostuje się w znanym powszechnie obraźliwym geście. Jakby tego było mało, sobotni mecz na stadionie Heinz Field określił mianem "trzeciej wojny światowej", dodawał, że jego koszulka reprezentuje to, co myślą mieszkańcy całego miasta o starciu z rywalem z Pensylwanii. Ravens - jedna z najmłodszych stażem drużyn NFL - nigdy nie wygrała meczu play-off w Pittsburghu.

Oliwy do ognia dolewał także trener Ravens John Harbaugh, który na przypomnienie meczu z sezonu zasadniczego, gdy Haloti Ngata z Baltimore złamał nos rozgrywającemu Steelers Benowi Roethlisbergerowi, powiedział: "Byłem zadowolony, gdy to zrobiliśmy. I byłem pod wielkim wrażeniem, jak on grał mimo to. Roethlisberger udowodnił, że i ze złamanym nosem można grać efektywnie.

Steelers mimo kontuzji najważniejszego gracza w ofensywie wygrali tamto spotkanie 13:10.

Tym razem niezwykłe formy zagrzewania do walki Ravens nie zdały się na wiele. Pierwsza połowa należała co prawda do gości, którzy prowadzili po dwóch kwartach 21:7. W kolejnych popełniali jednak trzy poważne błędy, tracąc piłkę przy swoich akcjach ofensywnych. Raz piłkę upuścił running back Ray Rice, raz ten sam błąd przytrafił się rozgrywającemu - Joe Flacco, który oddał też piłkę rywalom, gdy jego podanie przechwycił Ryan Clark. Te błędy kosztowały Ravens w sumie 17 pkt, a jeszcze znakomicie dysponowany był Ben Roethlisberger, który na niespełna 2 minuty przed końcem meczu popisał się 58-metrowym podaniem do Antonia Browna, dzięki któremu Steelers znaleźli się tak blisko pola punktowego rywali, że w następnej akcji nie mieli najmniejszych problemów ze zdobyciem zwycięskiego przyłożenia. Ostatecznie wygrali 31:24 i czekali na finałowego przeciwnika w American Conference, którego miał wyłonić mecz New England - New York Jets (skończył się po zamknięciu tego wydania).

Przed tym meczem goście - czyli Jets - również mobilizowali się, ubliżając rywalowi. Antonio Cromartie - zawodnik formacji defensywnej nowojorczyków - nazwał rozgrywającego rywali Toma Brady'ego "dziurą w tyłku". Trener Rex Ryan też podgrzał atmosferę, gdy powiedział: - Nie powinno się lubić zawodnika, przeciw któremu się występuje. To jest play-off. Mogę sobie powiedzieć, żeby szanowali Brady'ego i Patriots, ale moi zawodnicy i tak ich nie będą lubić. Zresztą nie powinni.

Wobec takich słownych "podjazdów" jeden z wiceprezesów NFL Ray Anderson przypomniał, że władze ligi nie życzą sobie tego i zawodnicy, którzy nie umieją trzymać języka za zębami, mogą być ukarani. To nie są czcze groźby. NFL powszechnie zwana jest No Fun League, bo zdarzało się, że kary dotykały zawodników za mniejsze przewinienia - jak np. używanie twittera w czasie meczu przedsezonowego (Chad Ochocinco zapłacił za to 25 tys. dol.).

Play-off NFL (o zwycięstwo w National Conference zagrają Green Bay Packers ze zwycięzcą meczu Chicago Bears - Seattle Seahawks) można oglądać w Polsce w telewizji ESPN America dostępnej na platformie cyfrowej "n", w pakiecie sportowym telewizji z neostradą i wybranych sieciach kablowych.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.