Bush to ikona sportu w USA, gra w futbol amerykański. W zawodowej NFL występuje od 2006 r. Ma sześcioletni kontrakt na 52,5 mln dolarów. Kolejna umową będzie pewnie wyższa, zdobywca Super Bowl (z New Orleans Saints w tym roku) może przecież żądać więcej od przyszłego pracodawcy. Bush jest tak wielką gwiazdą, że znają go nawet czytelnicy serwisów plotkarskich w Polsce, a to za sprawą Kim Kardashian - celebrytki, której był chłopakiem i którą potem rzucił.
Gdy Bush był jeszcze studentem Uniwersytetu Południowej Kalifornii (USC) i grał w barwach jej zespołu Trojans, dostał dla siebie i rodziny od dwóch agencji menedżerskich 300 tysięcy dolarów w gotówce i w formie różnych prezentów. Śledztwo NCAA - organizacji, która nadzoruje uniwersyteckie rozgrywki w USA, było bardzo drobiazgowe. Wykazało m.in, że za 595 dol. i 20 centów jego matka, ojczym i młodszy brat polecieli na jeden z meczów Reggiego. 250,65 dol. kosztowało natomiast wynajęcie limuzyny, którą rodzina Bushów podróżowała z lotniska w Oakland do hotelu Ritz-Carlton w San Francisco. Za przejazd kartą kredytową zapłacił pracownik agencji menedżerskiej Mike'a Ornsteina, której klientem Bush jest do teraz. W wykazie nieuprawnionej pomocy finansowej są też garnitury, które ojczym Busha i jego brat otrzymali, by ładnie zaprezentować się na gali wręczenia Heisman Trophy. Do tego dochodzi mieszkanie za darmo (wycenione na 54 tys. dol.) w domu należącym do właściciela agencji New Era Sports & Entertainment, której Bush miał być pierwszym klientem. To właśnie było powodem wszczęcia dochodzenia przez NCAA.
Gdy sprawa wyszła na jaw, właściciele New Era Sports & Entertainment zażądali od rodziny Bushów zwrotu kosztów (290 tys.), które ponieśli, i skierowali sprawę do sądu. Nawiązali również ścisłą współpracę z NCAA w śledztwie. Mimo to i tak trwało ono prawie cztery lata. Ukarany został cały zespół Uniwersytetu Południowej Kalifornii. Wszystkie zwycięskie mecze drużyny w sezonie 2005 zostały uznane za niebyłe, podobnie trzy ostatnie z sezonu 2004. Zespół stracił także możliwość ufundowania 30 stypendiów (NCAA ściśle wyznacza uniwersytetom, jaką pulę stypendiów mogą przeznaczyć na określony sport) dla zawodników w kolejnych trzech sezonach. Nie będzie miał też prawa uczestniczyć w kolejnych dwóch sezonach (2010 i 2011) w tzw. Bowl Games, które kończą rozgrywki i wyłaniają mistrza kraju. Winą uczelni było to, że nie dopilnowała swojego zawodnika i że dopuszczała do niedozwolonych wizyt menedżerów w szatni zespołu i na boisku treningowym. Władze NCAA orzekły, że mając takiej klasy zawodnika jak Bush, uczelnia powinna jeszcze bardziej zwiększyć kontrolę nad zawodnikami, by nie dochodziło do niedozwolonych kontaktów. Przy okazji wyszło na jaw, że z zabronionej pomocy korzystał jeszcze koszykarz O.J. Mayo i tenisistka Gabriela Niculescu. Samego Busha nie spotka żadna kara poza tą, którą już uprzedził, oddając Heisman Trophy.
NCAA stoi na stanowisku, że w jej rozgrywkach mogą występować tylko i wyłącznie czystej wody amatorzy. Zawodnik może dostać tylko stypendium od uniwersytetu. Każda inna forma pomocy jest niedozwolona. Co więcej, zakaz obejmuje nie tylko samego zawodnika, ale także jego najbliższą rodzinę i przyjaciół. Uniwersytetowi nie wolno zatrudnić matki, ojca, brata, siostry, narzeczonej, partnera etc. gracza, bo to rodziłoby podejrzenia, że jest sposobem jego skaperowania. Zawodnikowi nie może też pożyczyć pieniędzy bez zgody władz NCAA. Nie może także korzystać z pomocy medycznej i innego rodzaju usług, które chciałby zapewnić mu potencjalny przyszły pracodawca. Nie wolno mu, ani jego rodzinie, podpisywać kontraktów reklamowych, które byłby zawarte ze względu na klasę sportową zawodnika.
Przepisy NCAA pozostają swoistym skansenem we współczesnym sporcie. Na młode gwiazdy baseballu, koszykówki czy futbolu amerykańskiego agencje menedżerskie zarzucają sieci już w liceach. Potem inwestują czas i pieniądze, aby odzyskać wszystko, gdy zawodnik popisze zawodowy kontrakt. I choć NCAA wydaje co roku miliony dolarów na dochodzenia, czy jej przepisy są przestrzegane, nie jest w stanie tego procederu ukrócić.
Zresztą jak przekonać zawodnika, który za chwilę będzie zarabiał kilka milionów dolarów za sezon, że powinien jeszcze rok czy dłużej klepać biedę? Jak przekonać, że powinien pozostać czystej wody amatorem, gdy jego trener zarabia przeszło milion dolarów za sezon (średnia w futbolowej NCAA to 1,4 mln dol.), a uczelnia dostaje od telewizji kilkanaście milionów za sześć czy siedem meczów w sezonie na swoim boisku? W dzisiejszych czasach już się nie uda.