Jerry Sandusky, 67-letni obecnie były trener-specjalista od obrony zespołowej, na uczelni w Pennsylwanii pracował przez ponad 30 lat, a potem pełnił funkcje przy uczelnianym programie dla trudnej młodzieży. W latach 90., ale także jeszcze w pierwszej dekadzie obecnego wieku, dopuścił się wielu przypadków molestowania i wykorzystywania seksualnego nieletnich. Trener Sandusky wchodził pod prysznic, uprawiał seks oralny oraz analny z kilkunastoletnimi chłopcami, zapraszał ich do swojego domu, kupował im ubrania, upominki, a nawet marihuanę. Liczba ofiar Sandusky'ego, które zgłaszają się z nowymi oskarżeniami po ujawnieniu sprawy, zbliża się do 50.
- To jest dochodzenie w sprawie seksualnego drapieżnika oskarżonego o wykorzystywania swojej pozycji w społeczności lokalnej i na uniwersytecie, do polowania na młodych chłopców od ponad dekady - powiedziała prokurator Pensylwanii Linda Kelly. Sandusky'ego zwolniono na razie z aresztu po wpłaceniu 100 tys. dolarów kaucji.
W ostatnich dniach sprawa Sandusky'ego zdominowała największe sportowe media w USA, w tym telewizję i portal ESPN. O Sanduskym wypowiadają się jego byli zawodnicy, dziś gwiazdy ligi NFL, o sytuacji w drużynie Penn State i zwolnieniu słynnego trenera Paterno dyskutują kibice i dziennikarze w całej Ameryce.
Wikipedia podaje, że pradziadkowie Sandusky'ego wyemigrowali z Polski do małej górniczej osady w Pennsylwanii. Nazwisko Sandusky'ego jest od lat świetnie znane w sportowych kręgach - był on przez kilkanaście lat uważany za najlepszego II trenera w lidze NCAA, zbierał nagrody za pracę. Syn Sanduskyego jest dyrektorem sportowym w klubie zawodowej ligi NFL.
Dziś 67-letniemu trenerowi grozi dożywocie.
Tajne dochodzenie zaczęło się w 2009 roku. Matka chłopca, który w wieku 12 lat był napastowany przez Sandusky'ego, podczas pobytu w domu trenera, zgłosiła to władzom szkoły średniej. Trenera, który po zakończeniu kariery w stanowym uniwersytecie pełnił jeszcze funkcje przy drużynach sportowych, zawieszono, a równocześnie rozpoczęto dochodzenie, którego kulminacja - aresztowanie Sandusky'ego - miało miejsce 5 listopada.
Tego samego dnia o brak reakcji oskarżono także dyrektora sportowego Tima Curley'a oraz wiceprezesa ds. finansów i biznesu uczelni Gary'ego Schultza, którzy o postępowaniu Sandusky'ego wiedzieli, ale mimo to nie reagowali.
Lektura raportu w sprawie oskarżenia Sandusky'ego jest wstrząsająca. Są w nich zeznania ofiar trenera, ale także np. woźnego, który w 2000 roku widział, jak Sandusky przytrzymywał opartego o ścianę 12-letniego chłopca i uprawiał z nim seks oralny. "Walczyłem w Korei, widziałem ludzi z wypatroszonymi wnętrznościami i pourywanymi kończynami, ale czegoś takiego nie widziałem nigdy" - miał opisywać zdarzenie wstrząśnięty dozorca.
Raport dotyczy ośmiu ofiar, ma 23 strony . - Piszę o sporcie od 33 lat, ale to są najbardziej wstrząsające dni, jakie przeżyłem - stwierdził w połowie listopada znany felietonista ESPN Patrick O'Reilly.
Ofiary trenera nie pochodziły bezpośrednio z uczelnianej drużyny futbolowej - Sandusky w 1977 roku zainicjował działanie charytatywnej organizacji "Druga Mila", która - poprzez udział w zawodach sportowych - miała pomagać dzieciom z trudnych rodzin. Takim, które potrzebują dodatkowego wsparcia i - jak pisano w statucie organizacji - "mogą skorzystać na pozytywnych relacjach międzyludzkich". To właśnie te dzieci stanowiły grupę ofiar Sandusky'ego.
Były trener utrzymuje, że jest niewinny. W telefonicznym wywiadzie udzielonym NBC mówił m.in.: - Mogę powiedzieć, że robiłem niektóre rzeczy z tych, o których mówią ci, którzy mnie oskarżają. Wygłupiałem się z dzieciakami, kąpałem się z nimi po treningach. Przytulałem je i dotykałem ich nóg, ale bez zamiaru kontaktu seksualnego.
- Czy jesteś pedofilem? - zapytał dziennikarz.
- Nie - odparł były trener. I dodał: - Nie powinienem wchodzić z tymi dziećmi pod prysznic.
Afera jest skandalem samym w sobie, ale opinia publiczna w USA jest wstrząśnięta także tym, że sprawę zatajono. Ważne osobistości na uczelni o zachowaniu Sandusky'ego wiedziały, ale nie poinformowały o nich najwyższych przełożonych.
W 1998 roku matka jednego z molestowanych chłopców poinformowała prokuratora okręgowego o problemie, ale ten nie sformułował zarzutów.
Dwa lata później jeden z trenerów widział akt gwałtu na młodym chłopcu, ale poinformował o tym tylko głównego trenera Joe Paterno. Ten przekazał wersję zdarzenia dyrektorowi sportowemu uczelni. Ale ten nic z tym nie zrobił, sprawa ucichła.
Teraz dyrektor sportowy Curley oraz wiceprezydent uniwersytetu Schultz zostali wyrzuceni ze szkoły, taki sam los spotkał Paterno, choć w przypadku tej legendarnej osobistości ten ruch nie był tak oczywisty. Paterno, obecnie 84-letni, futbolową drużynę stanowej uczelni prowadził od 1966 roku i stworzył z niej potęgę - wygrał 409 meczów, przegrał 135 i tylko trzy zremisował. Jest rekordzistą wśród trenerów futbolowych ligi NCAA, a jego zespół w zaledwie pięciu sezonach miał ujemny bilans zwycięstw i porażek.
Prokurator Kelly poinformowała opinię publiczną, że Paterno nie był objęty dochodzeniem, bo w 2002 roku poinformował przełożonych o tym, że jeden z asystentów wie o czynach Sandusky'ego. To było postępowanie zgodne ze stanowym prawem. Za legendarnym trenerem stanęli studenci, kibice i nie tylko związani z uniwersytetem ludzie.
Pojawiły się jednak także głosy krytyki wobec Paterno, który przez sześć dekad prowadził zespoły zwracając wielką uwagę na fundamenty moralne i etyczne, a jego sportowym credo było "Sukces z honorem".
Wstrząśnięty skandalem Paterno ogłosił, że po sezonie kończy karierę, ale zarząd uczelni nie czekał i zwolnił zasłużonego trenera, podobnie jak prezydenta szkoły. Przeciwko decyzji w sprawie Paterno protestowało na kampusie uczelni dwa tysiące osób. Interweniowała policja, bo od skandowania "Chcemy Joe z powrotem" protestujący przeszli do rzucania kamieniami, a nawet wywrócenia furgonetki stacji telewizyjnej.
Skandal na Uniwersytecie Stanowym Pensylwanii wywołał poruszenie w całych USA. Sprawę poruszono nie tylko we wszystkich mediach, ale nawet na konferencji biskupów katolickich. Arcybiskup Timothy Dolan stwierdził, że otworzyła ona stare rany kościoła i że jego przedstawiciele po raz kolejny pochylają głowy ze wstydem. Kilkanaście lat temu afera pedofilska wewnątrz amerykańskiego kościoła wstrząsnęła światem.
- Wiemy, przez co przechodzicie - zwracał się Dolan do ludzi związanych z uczelnią z Pensylwanii. - To, co robił Kościół, nie jest dobrym przykładem tego, jak powinno się postępować w takich chwilach. Katolickie społeczeństwo ucierpiało na tym bardzo - dodał Dolan. Amerykański kościół długo ukrywał fakt, że księża przez lata molestowali małe dzieci. Potem wypłacił dwa miliardy dolarów odszkodowań.
Dolan dodał, że skandal w Pensylwanii to dowód na to, że przemoc seksualna to wciąż szczerzący się problem, a życie już pisze kolejny odcinek, znów w sporcie. W czwartek ESPN podała, że policja prowadzi dochodzenie w sprawie asystenta trenera w drużynie koszykarskiej uczelni Syracuse. Bernie Fine pracuje przy zespole od 35 sezonów...
USA w szoku. Paterno zwolniony ?