Przypomnijmy. Ostatnia walka Mariusza Pudzianowskiego odbyła się podczas kwietniowej gali KSW 105 i zakończyła się po zaledwie 30 sekundach. Rywalem był Eddie Hall. Dla Anglika, który podobnie jak "Pudzian" był utytułowanym strongmanem, był to debiut w MMA.
Po czasie pojawiały się informacje o konflikcie Pudzianowskiego z właścicielem KSW, Martinem Lewandowskim. Ten drugi sugerował, że były strongman zawiódł jego oczekiwania oraz krytykował jego plany przejścia do federacji Fame. Pudzianowski odparł, mówiąc że z jego perspektywy Lewandowski zawiódł jako człowiek biznesu, i że nie ma takich pieniędzy, za które zawalczyłby ponownie w KSW. Z kolei słowa dyrektora federacji, Wojsława Rysiewskiego, o braku zaległości względem zawodników, skomentował zdjęciem z podobizną Pinokio, sugerując, że on swojej wypłaty nie otrzymał.
W mediach pojawiły się informacje, że Pudzianowski za walkę z Hallem miał otrzymać dwa miliony złotych. Teraz już wiemy, że KSW wciąż nie przelało pełnej kwoty na konto 48-latka. We wpisie na Facebooku - opubilkowanym o 23:14 - Pudzianowski wydał oświadczenie, w którym otwarcie przyznaje o konflikcie z federacją.
Czytamy w nim: "Do tej pory nie otrzymałem pełnego rozliczenia finansowego, które zgodnie z umową powinno zostać wypłacone dawno. Sprawa została zgłoszona do odpowiednich osób i liczę, że zostanie rozwiązana w sposób uczciwy i profesjonalny. Przez całą karierę zawsze kierowałem się zasadą ciężkiej pracy, szacunku i fair play – tego samego oczekuję od każdego, z kim współpracuję."
Mariusz Pudzianowski potwierdził też, że nie zamierza jeszcze zakończyć swojej kariery w MMA. "Skupiam się teraz na treningach i przygotowaniach do kolejnych startów, aby dawać z siebie maksimum w każdej walce." - czytamy. W 17 lat od debiutu "Pudzian" zawalczył 28 razy. Zwyciężył siedemnastokrotnie, odniósł 10 porażek, a jedna walka została nierozstrzygnięta z powodu błędu sędziego. Niemal wszystkie walki odbyły się pod skrzydłami federacji KSW.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!