"Razem w klatce ważyli niemal 300 kg. Zarówno jeden jak i drugi byli uznawani za najsilniejszych ludzi na ziemi. Pierwsza poważna walka w formule MMA dla młodszego o 10 lat Eddiego Halla okazała się jednak szybkim końcem Mariusza Pudzianowskiego. Sędzia ledwo zaczął walkę i już ruszył na ratunek Polakowi" - tak o trwającym zaledwie 30 sekund starciu Pudzianowskiego z Hallem na gali KSW 105 pisał Kacper Sosnowski ze Sport.pl.
Pudzianowski odklepał, gdy Hall zarzucił go lawiną ciosów, a to mocno nie spodobało się dyrektorowi KSW Wojsławowi Rysiewskiemu. - Czy widziałeś, żeby na przykład Mamed kiedyś klepał ciosy albo Michał Materla? Lub Adrian Bartosiński? Prawdziwi fighterzy nie klepią ciosów, taka jest prawda - wypalił w rozmowie na kanale MMA-bądź na bieżąco. Do sprawy odniósł się sam Pudzianowski i przy okazji zareagował na doniesienia, jakoby zrobił za tę walkę około półtora miliona złotych.
Zobacz też: To się dzieje! Jest oficjalne potwierdzenie ws. Usyka
"Może za podpisanie lukratywnego kontraktu mam sobie dać łeb rozbić????? To się chyba Wam w dupkach poprzewracało!!!’ Ja wiem, gdzie są moje granice, a jak szukacie mięsa armatniego głupiego to nie ten adres" - wypalił we wpisie na Facebooku.
"Ja mam swoje granice. Wejdź choć raz do klatki i wtedy zabierz zdanie, bo teoria a praktyka to dwa różne pojęcia. Moje zdrowie jest ważniejsze niż struganie bohatera, że nie odklepię. MMA to mały epizod w moim życiu, który i tak długo trwa. A mam jeszcze wiele do zrobienia pożytecznego poza sportem" - podsumował Pudzianowski.
Czy tak ostra reakcja 48-latka może oznaczać zakończenie jego przygody w KSW? To pewnie rozstrzygnie się w najbliższym czasie.