Walka Mariusza Pudzianowskiego z Eddie'em Hallem miała być wielkim hitem hali KSW 105, a zakończyła się w zaledwie 30 sekund. Brytyjczyk powalił Pudzianowskiego mocnym ciosem, następnie jeszcze rzucił nim o matę, a później ciosami w parterze zmusił sędziego do przerwania starcia. Wygrał więc przez techniczny nokaut.
- Eddie był lepszy, wygrał. Dostałem kilka ciosów na tył głowy, ale to jest walka. Tak może. Spodziewałem się, że tak to może wyglądać, bo to silne chłopisko, waży 150 kg. Z przodu nic, ale czuję cały tył głowy... Lepszy był, więc wygrał. Młodość wygrała - mówił Pudzianowski w klatce tuż po porażce.
Został również zapytany o to, czy ta walka może być jedną z ostatnich w jego karierze. - Nie myślę o tym, co będzie. Praktycznie 48 lat skończone, 49. rok leci. Sport jest dla młodych, co dalej, na razie nie myślę - dodał. Szczególnie słowa o "sporcie dla młodych" mogły zaniepokoić jego kibiców.
"Pudzian" mógł zasiać ziarno niepewności w kibicach również wpisem, który popełnił w mediach społecznościowych. "Przegrałem!!! wystarczyło 5 młotków w potylicę i zamroczyło. Oberwać w tył głowy wystarczyło !!! Tym razem Eddie był lepszy! Nic nie trwa wiecznie" - dodał 48-latek na Facebooku. To kolejna sugestia w sprawie końca kariery.
Medialne doniesienia sugerowały, że po zakończeniu kariery w KSW "Pudzian" może jeszcze wejść w świat freak fightów, gdzie dla federacji FAME MMA ma stoczyć pojedynek przeciwko dwóm rywalom naraz. Na razie nie wiadomo jednak, jak klaruje się przyszłość legendy. Trzy porażki z rzędu pozwalają jednak przypuszczać, że zakończenie kariery zbliża się wielkimi krokami.