Kamil "Taazy" Mataczyński momentalnie stał się gwiazdą freak fightów, wygrywając sześć pierwszych walk. Na Fame 23 jego przeciwnikiem był Adam "AJ" Josef, który też miał dobry początek (dwa zwycięstwa), aż w końcu został pokonany przez Zbigniewa Bartmana.
- Wjechał i rozjechał - tak został przedstawiony "Taazy". I tak też rozpoczął pojedynek, z bliskiej odległości okładając lepiej zbudowanego przeciwnika. Jednak pojedynek momentalnie się wyrównał, a ciosy sprawiły, że obaj zawodnicy zaczęli krwawić. I aż do gongu dawali z siebie wszystko. - Krwawa rzeźnia - skwitowali komentatorzy.
W drugiej rundzie niezmiennie było gorąco. Mataczyński był nawet w stanie przebijać się przez gardę Josefa, który potrafił się odgryźć i choćby pod koniec rundy mógł poważnie zaszkodzić rywalowi. Ten jednak zdołał się wywinąć. Trzecia część nie stała już na tak wysokim poziomie, po obu zawodnikach widać było kolosalne zmęczenie, słaniali się na nogach. Nokautu nie było, ale trudno było narzekać. - Kapitalne starcie. Kwintesencja tego, jak fajne mogą być freak fighty - podsumowano.
Obaj zawodnicy byli wycieńczeni, lecz nawet na deskach potrafili oddać sobie należny szacunek. A kto wygrał? Werdykt sędziów był jednogłośny, Mataczyński przedłużył fenomenalną serię we freak fightach do siedmiu zwycięstw z rzędu.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!