- To byli mężczyźni. Zmienili się w kobiety i startowali w boksie - w takich słowach Donald Trump odniósł się do występu Imane Khelif i Lin Yu-ting na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Tę wypowiedź wygłosił na sierpniowym wiecu wyborczym w Pensylwanii. A nie był to jedyny cios, który wymierzył w kierunku dość kontrowersyjnych pięściarek. Sporo szpilek wbił szczególnie Algierce i to tuż po walce z Angelą Carini. Wówczas Włoszka sama zrezygnowała z dalszej rywalizacji po jednym z mocnych ciosów.
- Myślę, że to bardzo poniżające dla kobiet. (...) Czy widziałeś tę walkę na IO, tę piękną Włoszkę? Podobno jest bardzo dobrą pięściarką, ale co z tego, skoro przyjęła lewy prosty i było po wszystkim - mówił były prezydent Stanów Zjednoczonych w jednym z wywiadów. I mimo że od zakończenia imprezy w Paryżu minęły już niespełna trzy miesiące, to Trump wciąż wraca do tematu Khelif. Co więcej, ostatnio wykorzystywał jej przykład... w kampanii prezydenckiej.
Już dziś, a więc 5 listopada odbędą się wybory w Stanach Zjednoczonych. Obywatele wyłonią nową głowę państwa. Głównymi kandydatami są Donald Trump, a także Kamala Harris. Amerykański biznesmen opublikował dwa dni temu krótki spot wyborczy. Narrator skrytykował tam lata rządów Joe Bidena, a także przedstawił zapowiedź zmian, które ma przynieść ponowny wybór Trumpa na prezydenta.
I w pewnym momencie w nagraniu pojawia się niespodziewanie postać Imane Khelif. Okazuje się, że nie przypadkowo. Przedstawiona została sytuacja z igrzysk, w której sędzia po zwycięskiej walce Algierki uniósł jej rękę w górę. I wtedy na nagraniu przygotowanym przez Trumpa padają dość wymowne słowa. - Mężczyźni mogą bić kobiety i zdobywać medale - powiedział narrator.
Tym samym Amerykanin wymierzył kolejny cios w Khelif, a także wydaje się, że i w samego Bidena, sugerując, że to za jego rządów doszło do takiej sytuacji. Zresztą już w sierpniu składał jasną deklarację. "Nie dopuszczę mężczyzn do udziału w sportach kobiet!" - pisał.
Z czym w ogóle związane są kontrowersje wokół Imane Khelif? Algierka została wykluczona z ubiegłorocznych mistrzostw świata w Indiach organizowanych przez federacje IBA. Zdaniem organizatorów badania DNA podobno wykazały u niej obecność męskich chromosomów XY. Dodatkowo miała rzekomo za wysoki poziom testosteronu. Tyle tylko, że MKOl nie uznał tych badań i dopuścił zawodniczkę do igrzysk w Paryżu. Podobnie postąpił w przypadku Lin Yu-Ting. Obecność obu pań na imprezie wywołała spore kontrowersje, a jeszcze bardziej dyskutowano o nich, gdy wywalczyły złote medale.