Wiktoria Czyżewska to zdecydowanie jedna z najciekawszych zawodniczek MMA młodego pokolenia w Polsce. Mimo zaledwie 20 lat na karku przed KSW 97 miała na koncie już cztery zawodowe walki, z których wygrała trzy. Dobra stójka, duży talent i już niemała popularność w sieci, co bądźmy szczerzy, też potrafi w karierze pomóc.
Nasza reprezentantka w swojej przygodzie z KSW zaliczyła jedną wpadkę, gdy na gali KSW 85 łokciami rozbiła ją Libanka Sandra Succar (4-1). Ale młoda Polka wróciła na zwycięską ścieżkę podczas KSW 91, gdy morderczym kopnięciem na tułów odebrała chęć do dalszej walki i ogólnie do czegokolwiek, doświadczonej Czeszce Petrze Castkovej (6-7). Do Tarnowa jechała więc z zamiarem zbudowania małej serii zwycięstw.
Na jej drodze stanęła dokładnie dwa razy bardziej doświadczona Wenezuelka Erianny Castaneda (8 walk w karierze vs 4 Polki) . Zawodniczka ta nigdy wcześniej nie walczyła poza Ameryką Południową, a jej najpoważniejszą rywalką była Brazylijka Ketlen Souza (14-4), z którą przegrała w 2021 roku (Souza walczy dziś dla UFC). Natomiast miała na koncie cztery wygrane przez nokaut, więc zapowiadało się na ciekawą stójkową walkę.
Tak właśnie było. Obie panie nie szczędziły sobie mocnych ciosów, ale jak w końcu Czyżewska poszła na całość, to z rywalki nie było co zbierać. Po nieco ponad dwóch minutach walki Polka wypaliła wysokim kopnięciem na głowę Wenezuelki, które poprzedziła jeszcze lewym prostym.
Kopnięcie weszło idealnie, a Castaneda runęła na matę jak rażona piorunem, zaś jej oczy ewidentnie zdradzały, że jej umysł znalazł się tymczasowo w innym wymiarze niż ciało. Czyżewska zaczęła celebrację, a publiczność w Tarnowie nie szczędziła braw. Kapitalny finisz w wykonaniu Polki i drugie zwycięstwo z rzędu!