Kasjusz Życiński na początku ubiegłego roku zaskoczył wszystkich i po wielu latach postanowił odejść z Fame MMA. Został wówczas frontmanem organizacji Prime MMA. - Złamał warunki umowy, co wiąże się z banem. Zachował się nie fair i stworzył konkurencję, jesteśmy z nim w sądzie - oznajmil wówczas włodarz organizacji Michał Baron. Po ponad dwóch latach przerwy 32-latek wrócił jednak do Fame i pokonał... właśnie popularnego "Boxdela".
Mało tego Życiński podpisał nowy kontrakt z Fame. Kolejną walkę miał stoczyć w maju, ale tuż przed nią został brutalnie zaatakowany przez Pawła Tyburskiego. Tym samym do starcia z Alanem Kwiecińskim nie doszło. I choć mógł się czuć rozczarowany, to niedługo później podano, że zawalczy z Tomaszem Adamkiem w jednej z najważniejszych walk gali Fame na Stadionie Narodowym.
Do tego wydarzenia został nieco ponad tydzień, dlatego nie dziwi fakt, że coraz więcej przytyków pojawia się z obu stron. Inicjatorem zwykle jest Życiński, który niejednokrotnie prowokował rywala, że ten ma problemy z alkoholem. Teraz obszernie na ten temat postanowił wypowiedzieć się Mateusz Borek.
- To jest po prostu z jego strony niegrzeczne. Poza nakręcaniem zainteresowania jest coś takiego, jak szacunek do ludzi, którzy w jakiejś materii zrobili coś na totalnie nieprzeciętnym poziomie. Tego wyraźnie tutaj brakuje - przyznał dla kanału To jest Boks.
Nieraz w ostatnim czasie sam dziennikarz naraził się na kilka niestosownych komentarzy ze strony Życińskiego. - Wydawało mi się, że miałem z nim zawsze taką normalną relację. Widzę jednak, że mnie też zaczyna zaczepiać. Jest ode mnie 20 lat młodszy, więc nie wiem, po co mnie prowokuje albo dlaczego mówi w stosunku do mojej osoby po nazwisku? Może sobie wklepać moje nazwisko w Wikipedii i zobaczyć, że jednak jestem od niego znacznie starszy. Tak naprawdę mógłby być moim synem - przyznał.
Borek podkreślił, że nieubłaganie zbliża się dzień walki. I wówczas wtedy Życiński przestanie się zachowywać w dotychczasowy sposób. - Niech krzyczy. 31 sierpnia następuje 'payback time', czyli ten dzień zapłaty - stwierdził. Dodał, że nie pamięta, kiedy Adamek był tak skoncentrowany na jakimś przeciwniku.
- Po raz pierwszy pojawiło się u mnie takie przeświadczenie, że to, co się dzieje, to są dwa mosty za daleko. Sam 'Don Kasjo' zastępuje Tomkowi szereg metod motywacyjnych. Mogę się tylko cieszyć z tego powodu - podsumował.