Mike Tyson powróci do ringu po czterech latach przerwy. Ostatni zawodowy pojedynek stoczył za to w 2005 roku, kiedy poległ z Kevinem McBridem. Dlaczego zatem zdecydował się na powrót do walk po tak długiej przerwie? - Zdaję sobie sprawę, że nie muszę tego robić. Moja żona ciągle mi to powtarza. Miliony, które mogę zarobić dzięki kolejnemu pojedynkowi, nie zmienią mojego życia i funkcjonowania. Pieniądze nie są moją motywacją. Jestem jednak uzależniony od chwały. Uwielbiam, kiedy ludzie myślą o mnie przez cały dzień. Wolę życie krótkie i pełne chwały niż długie w ciemności - podkreślił.
Pojedynek z Jakem Paulem miał pierwotnie odbyć się 20 lipca, ale wskutek problemów zdrowotnych 58-latka został przełożony na 15 listopada. - Jestem po prostu gotowy. To będzie starcie YouTubera z największym wojownikiem, jaki kiedykolwiek żył - przekazał podczas specjalnej konferencji prasowej. Na to błyskawicznie odpowiedział rywal. - Hej, Nowy Jorku, jesteś dokładnie taki jak Mike Tyson. Byłeś dobry 20 lat temu - stwierdził.
I nagle po raz kolejny tego wieczoru wbił w niego szpilkę: - Byłem gotowy parę tygodni temu, ale przecież potrzebowałeś małej przerwy. Nadal boli cię brzuszek? - zapytał. - Miałem małe przeciwności losu. Zachorowałem, ale czuję się już w porządku - oznajmił Tyson.
Paul jest pewny swego, a legendę boksu traktuje po prostu bez należnego szacunku. - Zrobię wszystko, co chcecie. Jestem tutaj, by zarobić 40 mln dolarów i zbić legendę. Tylko to się dla mnie liczy. Chciał walczyć, więcej dostanie ciężki łomot - wypalił.
Na koniec zdradził, że ma już kilka kolejnych nazwisk, z którymi chętnie zmierzy się po wygranej z Tysonem. - Chcę zawalczyć z niekwestionowanym mistrzem świata Canelo Alvarezem i podążyć ścieżką mistrzów. Sprawię, że stanie się to realne. Ludzie powiedzą wtedy, że YouTuber został najlepszym pięściarzem świata - podsumował.
Pojedynek Tyson - Paul odbędzie się na stadionie AT&T w Arlington w Teksasie. Wydarzenie będzie transmitowane na platformie Netflix.