Paweł "Popek" Mikołajuw - raper znany chociażby z występów w Gangu Albanii - przez ostatnie lata stoczył wiele walk w tzw. freak fightach. Początkowo związał się z KSW, gdzie z czterech pojedynków wygrał jeden. Przegrał z Mariuszem Pudzianowskim, Tomaszem Oświęcimskim i Erko Junem. Pokonał tylko Roberta Burneikę. Potem dwa razy pojawił się na galach Fame MMA i po razie na Prime MMA i w Gromdzie. Od ponad dziewięciu miesięcy nie widzieliśmy go w klatce. Być może jednym z powodów są... wynagrodzenia.
Popek wypowiedział się na ich temat w podkaście "Żurnalisty". Mocno narzekał na płace w Fame MMA. -Tam ch**a zarobiłem. Zarobiłem pół miliona, to się też roz*****o od razu, tak samo jak tamte pieniądze. Dziś mam z nimi sprawy sądowe, pozwali mnie o 209 tysięcy złotych za to, że przeszedłem z Fame'u do Prime'u. Czekam na uzasadnienie wyroku - ujawnił.
Ostatnią walkę w Fame MMA Popek przegrał w marcu 2022 r. z Normanem Parke'em. W listopadzie zmierzył się zaś z Kasjuszem "Don Kasjem" Życińskim, ale już w formule bokserskiej i to w Prime MMA. - W Primie było jeszcze gorzej. W Fame MMA miałem pół bańki za walkę. Prime chciał mnie wyciągnąć stamtąd, zarobić, k**wa, na mnie i zaproponowali mi, że ja przejdę…, bo jak kończysz kontrakt, to nie możesz przez rok czasu walczyć w innej federacji, bo dostajesz wtedy do miliona złotych kary. Ja o tym wiedziałem. I Prime przychodzi do mnie i mówi: "Popuś, słuchaj, my ci damy 750 tysięcy plus wszystkie kary, które wystawi Fame MMA i je spłacamy". Ja mówię: "k**wa, dlaczego nie, jeżeli się podejmują tego i tak dalej" - opowiedział.
Zmiana federacji nie wyszła mu jednak na dobre. Nie dość, że przegrał pojedynek z Życińskim, to organizacja nie wywiązała się z umowy. - Gala im nie wypaliła i z 750 tys. dali mi tylko 300 i Fame założył sprawę, którą przegrałem, bo byłem tego świadomy, że nie mogę. Teraz czekam na wyrok sądu i mam nadzieję, że Jóźwiak dotrzyma słowa i spłaci tę karę - ciągnął.
Pytany był również, czy zamierza kontynuować karierę we freak fightach. - Po tej ostatniej mojej walce i tym, jak to się skończyło, że nie zamiast 750 koła, nie zarobiłem praktycznie nic i jeszcze dostałem 209 tys. zł kary, jakoś nie uśmiecha mi się iść. Wolę siedzieć w domu niż znowu chodzić po sądach - podsumował.