Gala UFC 303 przeszła sporo zmian, jeżeli chodzi o kartę walk. Oryginalną walką wieczoru było długo wyczekiwane starcie Conora McGregora (22-6) z Amerykaninem Michaelem Chandlerem (23-8), do którego nie doszło przez kontuzję Irlandczyka (złamał palec u stopy). UFC musiało ekspresowo wymyślić plan B i właśnie wtedy z pomocą przyszli Pereira i Prochazka. Mimo iż do gali zostały nieco ponad dwa tygodnie, a Brazylijczyk zwiedzał akurat Australię, obaj zawodnicy zgodzili się na szybko stanąć do walki, ratując tym samym całą sytuację.
Prochazka i Pereira zmierzyli się już wcześniej ze sobą na UFC 295 w listopadzie ubiegłego roku. Na szali znalazł się wówczas pas wagi półciężkiej zwakowany przez Amerykanina Jamahala Hilla (12-2). Zwyciężył Brazylijczyk, nokautując Czecha w rundzie drugiej po potężnym lewym sierpowym i "dobitce" w parterze. Przypomnijmy, że "Poatan" wywalczył sobie miejsce w tamtym starciu o pas, pokonując niejednogłośną decyzją sędziów Jana Błachowicza.
Teraz okoliczności dały Prochazce szansę do rewanżu, lecz ten jej nie wykorzystał. Od początku częściej trafiał Pereira, a w ostatnich sekundach pierwszej rundy posłał Czecha na deski firmowym lewym sierpem. Gdyby nie syrena kończąca rundę, mogłoby być po walce już wtedy. Ale co się odwlecze to nie uciecze. Krótko po rozpoczęciu drugiej partii "Poatan" wypalił potężnym lewym kopnięciem, które trafiło rywala prosto w głowę. Ten runął jak długi, a Brazylijczyk dobił go jeszcze potwornymi ciosami z góry, po których sędzia przerwał walkę. Prochazka zaraz po tym próbował wstać, ale jego błędnik nie doszedł jeszcze do siebie i choć podtrzymywał go sędzia Herb Dean, nogi Czecha odmawiały współpracy.
Była to druga z rzędu udana obrona pasa przez Pereirę (wcześniej znokautował Jamahala Hilla) i ogólnie czwarta wygrana z rzędu (a trzecia przez TKO). Brazylijczyka do walki wyzwał już Jan Błachowicz, twierdząc, że w ich pierwszej walce pokonał go, ale zrobił błąd, pozostawiając wszystko w rękach sędziów. Polak pauzuje od lipca zeszłego roku i walki z Pereirą właśnie, z uwagi na problemy zdrowotne (operacje obu barków). Prawdopodobnie będzie musiał jednak wygrać co najmniej jeden pojedynek, by mieć szansę na ponowną walkę o tytuł.