Charles Oliveira (34-10) powrócił do klatki UFC po niespełna rocznej przerwie, gdy ostatni raz w czerwcu posłał na deski Beneila Dariusha (22-6-1). Pół roku później pogromca Mateusza Gamrota (24-2) został za to brutalnie znokautowany przez Armana Tsarukyana (22-3) i bardzo prawdopodobne było, że władze UFC będą chciały zestawić Ormianina właśnie z Oliveirą. I tak też się stało, a ich starcie było jednym z głównych wydarzeń gali UFC 300.
Pojedynek nie mógł lepiej rozpocząć się dla Oliveiry, który po zaledwie minucie wyłapał ciasne duszenie gilotynowe. Gdy kamery pokazały twarz jego rywala, to pewne było, że za moment całkowicie zabraknie mu tlenu i będzie zmuszony odklepać. Pokazał jednak niezłomny charakter i wielkie serce do walki, ponieważ przetrwał kryzys. Mimo to Brazylijczyk wylądował w dosiadzie i sytuacja 27-latka była wciąż fatalna.
Niespodziewanie w kapitalnym stylu przetoczył jednak rywala i od tamtej pory to on zaczął kontrolować wydarzenia w klatce. Pod koniec rundy zainkasował za to nielegalne kopnięcie w głowę i mógł to być nawet koniec pojedynku. Ale Tsarukyan znów zaimponował fanom i chciał walczyć dalej. Mimo że na początku rundy Oliveira dystansował go kopnięciami na korpus, to finalnie udało mu się go obalić. Wcześniej posłał za to fantastyczne opadające uderzenie na głowę. "To było dzikie" - przekazał ESPN.
Czwarty zawodnik rankingu nie dawał rywalowi miejsca w parterze i konsekwentnie rozbijał go potężnymi łokciami. Po jednym z nich na głowie Brazylijczyka pojawiło się rozcięcie, z którego szybko zaczęła płynąć krew. Choć ten zmasakrowany próbował w końcówce poszukać dźwigni na staw łokciowy (tzw. balachy), to rywal dobrze się obronił.
Początek trzeciej rundy należał do Oliveiry, który trafił dobrym ciosem sierpowym. Błyskawicznie Tsarukyan ruszył zatem po obalenie, ale nieskutecznie. Dopiero po jednym z uderzeń spróbował sił ponownie i przeniósł walkę do parteru. Starał się wejść za plecy, ale nie dość, że rywal nie pozwolił mu na to, to zrzucił go z siebie i zapiął duszenie "brabo". Zabrakło jednak czasu, aby to dopiąć. Finalnie przez niejednogłośną decyzję sędziowską zwyciężył Ormianin, który w kolejnym starciu zawalczy o pas.
Co zatem z Oliveirą? Scenariusz wydaje się prosty, ponieważ tuż po walce w mediach społecznościowych pojawił się wpis piątego w rankingu Mateusza Gamrota. Polak faworyzował w tym starciu Brazylijczyka, ale jednak się pomylił. Teraz uważa, że to właśnie on musi się z nim zmierzyć.
"Świetna walka, ale teraz wszystko jasne. Następny jest Charles Oliveira" - przekazał na Twitterze. Jeśli do takiego pojedynku dojdzie, to dla naszego zawodnika będzie to duża szansa, gdyż 34-latek jest byłym mistrzem tej kategorii i pierwszym numerem w rankingu.
Gamrot niejednokrotnie w przeszłości wspominał, że chętnie spotkałby się w klatce z Oliveirą, aby "przetestować" jego parter. Niewykluczone, że stanie przed taką okazją. Musimy jednak czekać na konkretne informacje w tej sprawie.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!