Mike Tyson ostatni zawodowy pojedynek stoczył w 2005 roku, kiedy to dość niespodziewanie przegrał z Kevinem McBridem. Łącznie w trakcie kariery wygrał aż 50 pojedynków, był mistrzem WBC, WBC, WBA, IBF i jest niekwestionowaną legendą sportu. Teraz w wieku 58 lat wejdzie do ringu, by stoczyć pojedynek z Jakiem Paulem, czyli popularnym influencerem, który przebranżowił się na sport. Wielu krytykuje ten pomysł, ale Tyson ma dla nich dosadną odpowiedź.
Tyson ostatni raz na ringu pojawił się w 2020 roku, kiedy stoczył pokazowy pojedynek z Royem Jonesem Jr. Teraz w starciu z Paulem będzie miał 58 lat i wiele osób zarzucało mu, że robi to jedynie dla pieniędzy i nie pokaże zbyt wiele. "Żelazny Mike" kompletnie się tym nie przejmuje, a krytykom odpowiada w swoim stylu.
- Będę miał 58 lat i co z tego? Przecież pod samymi rozmowami o walce mam miliardy wyświetleń. Wszyscy, nawet sportowcy, są o to zazdrośni. Mówię im, że nawet w szczytowej formie nie mogliby wyprzedać stadionu na 80 tysięcy miejsc. Kto mógłby to zrobić w wieku 58 lat? - pytał Tyson w rozmowie z Agencją Reutera.
Legenda boksu jest przekonana, że starcie przyciągnie miliony widzów i właściwie każdy chciałby być na jego miejscu. Ponadto Tyson wprost przyznał, że inni pięściarze nie mogą nawet pomarzyć o jego statusie i ich walki nikogo nie interesują.
- Myślisz, że dlaczego Jake Paul chce walczyć ze mną, a nie z kimkolwiek innym? Z nim też chce walczyć każdy, nawet bokserzy. Jeśli walczą z kimś innym, to przychodzą oglądać ich tylko koledzy i ci, którzy ich lubią. Nawet ich rodzice nie przyjdą. Są zbyt nudni. To porównywalne do patrzenia jak rośnie trwa - zakończył Tyson.
Starcie Mike Tyson - Jake Paul zaplanowano na 20 lipca na gali w Arllington, która transmitowana będzie w serwisie Netflix. "USA Today" donosi, że walka będzie miała charakter pokazowy. Oznacza to, że rundy potrwają dwie minuty, zawodnicy założą większe rękawice i nie będzie sędziów punktowych. Zwycięży więc zawodnik, który znokautuje rywala.