Spory niedosyt mogli czuć fani sportów walki po hitowym pojedynku legend: Tomasza Adamka i Mameda Chalidowa. Ten drugi musiał poddać walkę po trzeciej rundzie z powodu kontuzji ręki. Chalidow mógł być niezadowolony, bo do tego momentu wygrywał. KSW opublikowało bowiem zdjęcia kart punktowych. Dwóch sędziów miało remis 28:28, a jeden 29:27 na korzyść Chalidowa.
Tomasza Adamek po walce z Chalidowem zdradził kulisy swojej taktyki.
- Wiedziałem, że rywal będzie chaotyczny, bardziej nieprzewidywalny, może zmieniać pozycje, rzucić cios. Jeśli nie masz na tyle szybkości, to ktoś może cię ośmieszać. Byliśmy na to przygotowani. Ja nie ważyłem dużo, a Mamed sporo schudł. Oni obrali dobrą taktykę, by Mamed był lekki i mógł tańczyć ze mną. Rywal był daleko, trzymał dystans, więc chodziłem za nim, szachowałem, by być blisko niego. Bez sensu bowiem było rzucać ciosy w powietrze. Czekałem, by troszeczkę się zmęczył, a ja w końcu trafię - opowiedział Adamek.
Czy był przygotowany na obalenie? - spytał jeden z dziennikarzy.
- Nie, zaskoczył mnie tym. To też jednak była metoda osłabienia mnie. To zabiera siły, podcina, deprymuje na późniejsze rundy - dodał Polak.
Czy Adamek czuł się zardzewiały po tak długiej przerwie? - Na pewno tak, przecież minęło pięć lat. Boksu się jednak nie zapomina. Gdyby walczył ze mną zawodnik ważący 10 kilogramów więcej, to pewnie trochę byśmy się pobili - przyznał Adamek.
Czy dojdzie do rewanżu z Chalidowem?- dopytywano.
- Nie wiem. Mam 47 lat, jestem dziadkiem. Mam kontrakt na dwie walki z Fame MMA i chcę się z niego wywiązać. Już w maju mam stoczyć walkę. Na razie lecę na Florydę i muszę trenować, bo czasu jest mało - przyznał Adamek.