Pod koniec października Tyson Fury zmierzył się w Rijadzie z debiutującym w boksie byłym mistrzem UFC Francisem Ngannou. I choć wygrał, to decyzja wywołała kontrowersje, ponieważ nie dość, że Kameruńczyk nie został zdominowany, jak pierwotnie zakładano, to był nawet w stanie posłać na deski mistrza wagi ciężkiej. Mimo to niedługo później Fury po długich negocjacjach zdecydował się przyjąć ofertę unifikacyjnej walki z Ołeksandrem Usykiem.
Wiadomo było, że zwycięzca tego starcia zostanie pierwszym od 2000 r. (wówczas był nim Lennox Lewis) posiadaczem wszystkich tytułów mistrzowskich największych organizacji (WBC, WBA, IBF, WBO), czyli po prostu zostanie niekwestionowanym królem wagi ciężkiej. - Łatwa robota. Uderzę Usyka w jego małą króliczą twarz. To bezużyteczna kupa gó**a - tak komentował to starcie Fury.
Wielu kibiców obawiało się jednak, czy do pojedynku w ogóle dojdzie, ponieważ Brytyjczyk niejednokrotnie wypadał już przecież z tego zestawienia. Wydawało się jednak, że tym razem będzie inaczej, zwłaszcza że w czwartek opublikowano oficjalną zapowiedź tej konfrontacji. Nie minęło kilkadziesiąt godzin, a niepokój fanów okazał się być prawdziwy.
Telewizja ESPN poinformowała w piątkowy wieczór, że walka pomiędzy Furym a Usykiem została przełożona. Powodem takiej decyzji jest kontuzja Brytyjczyka, a konkretniej głębokie rozcięcie między okiem a brwią, którego doznał podczas sparingu i wymagało ono założenie szwów. Na ten moment nie podano, na kiedy zostanie przełożony ten pojedynek.
Bardzo szybko na to zdarzenie zareagował sam Fury. "Jestem całkowicie zdruzgotany, biorąc pod uwagę, jak długo przygotowywałem się do tej walki i w jakiej formie się znajduję. Przepraszam wszystkich, którzy zostali zaangażowani w to ogromne wydarzenie. Pracę wykonam w nowym terminie, jak tylko oko się zagoi. Mogę tylko przeprosić wszystkich, w tym mój zespół i zespół Usyka, sponsorów, fanów i przyjaciół z Arabii Saudyjskiej" - powiedział, cytowany przez Queensberry Promotions.
"Boxing News" podał za to, że obóz Usyka pracuje już nad zastępstwem i jest bardzo prawdopodobne, że 17 lutego zmierzy się on w Rijadzie z Filipem Hrgoviciem.