Phil De Fries jest mistrzem wagi ciężkiej KSW od 2018 roku i wciąż trudno znaleźć rywala, który realnie mu zagrozi. Do tej pory 37-letni Brytyjczyk poradził sobie z takimi zawodnikami jak: Ricardo Prasel, Darko Stosić, Tomasz Narkun, Michał Kita, Luis Henrique, Karol Bedorf, Michał Andryszak, Tom Duffee i Szymon Bajer. A że wcześniej wygrywał także na galach Bellatora i M-10, to De Fries jest na imponującej fali dwunastu zwycięstw. Słowem w polskim MMA nie da mu się znaleźć godnego rywala, a pewnie i w Europie nie byłoby to łatwym zadaniem.
Pod koniec lutego odbędzie się gala KSW Epic, gdzie wystąpi De Fries a jego rywalem będzie Josh Barnett. I tu trzeba otworzyć nawias, bo cykl Epic ma się charakteryzować tym, że kibice zobaczą nie tylko walki w MMA, ale także w innych formułach.
Barnett (35-8) to legenda MMA, który walczył na galach UFC i PRIDE. Debiutował w klatce w - uwaga, uwaga - 1997 roku. Ostatnie starcie na zasadach MMA stoczył w 2016 roku, gdy przegrał z Andrejem Arlovskim. Ale kilka lat później walczył na gali Genesis, którą wyprodukowało KSW, z Marcinem Różalskim. I gładko pobił "Różala" w boksie na gołe pięście.
I gdyby Barnett zmierzył się z De Friesem np. w boksie w małych rękawicach, to ich walka mogłaby zainteresować kibiców bardziej, ale 37-letni Brytyjczyk zawalczy 46-letnim Amerykaninem w grapplingu, a więc w parterze. Co dla niedzielnego widza sportów walki powinno być mniej atrakcyjne niż np. starcie w stójce.
"Jak na razie jedyny pomysł na KSW Epic, gdzie nie widzę ŻADNEGO pozytywu. To jest po prostu... dziwne. Po chwili namysłu, "z d**y" to jednak bardziej adekwatne określenie" - skomentował Patryk Prokulski z TVP Sport.
Co jeszcze nas czeka na gali KSW Epic? W walce wieczoru Mamed Chalidow zawalczy z Tomaszem Adamkiem w boksie. Ciekawie zapowiada się też turniej, który ma wyłonić mistrza wagi półciężkiej KSW, czyli do 93 kg.