Polska nie będzie miała szóstego mistrza świata w zawodowym boksie. Po Dariuszu Michalczewskim, Tomaszu Adamku, Krzysztofie Włodarczyku, Krzysztofie Głowackim i Łukaszu Różańskim do tego grona mógł dołączyć Mateusz Masternak. Tyle tylko, że w niedzielę 10 grudnia przegrał przed czasem z Chrisem Billamem-Smithem. Powodem były złamane żebra. "Lekarz zalecił natychmiastowe badanie klatki piersiowej" - informowali dziennikarze TVP Sport. Później do tych doniesień odniósł się sam zainteresowany. - Poczułem, jakby mi ktoś wbijał nóż w serce. Niesamowity ból. (...) Jedyne, co mi się teraz chce, to płakać - mówił poruszony 36-latek. Zdruzgotany był również Artur Szpilka.
Były bokser udzielił wywiadu dla WP SportoweFakty, w którym wprost stwierdził, że był zaskoczony takim obrotem spraw. Docenił jednak Polaka, a przede wszystkim jego determinację, podkreślając, że stoczył naprawdę udany pojedynek. W końcu to on wygrywał na punkty.
- Tam nawet przez chwilę nie było nonszalancji. Robił swoje. A największe wrażenie robiła na mnie praca lewym prostym na pierwszą akcję Billama-Smitha. Mateusz całkowicie wytrącał Anglika z równowagi. Te lewe robiły robotę. To był piękny boks. Dystans, półdystans, rozerwanie tego półdystansu. Mieliśmy po prostu wszystko - ocenił.
Tym bardziej Szpilka był zawiedziony końcowym wynikiem. Zwrócił też uwagę na rodzaj kontuzji, która z pewnością była bardzo bolesna dla Masternaka. - Otrzymał jakiś niefartowny cios na żebra. (...) Możemy się domyślać, co czuł Mateusz. Masakra. (...) Mogę jedynie powiedzieć, że jest mi przykro, że bardzo mi go szkoda. Wiem, ile pracy włożył w przygotowania do tej walki, ile miał oczekiwań - podkreślał Szpilka.
Na koniec wystosował krótki, ale dosadny apel do Masternaka. - Teraz przed Mateuszem jest ta najważniejsza walka. Zdaję sobie sprawę, jak to wygląda - on musi to wszystko przetrawić. Oby tylko nie podłamał się tym wszystkim, co się wydarzyło. Teraz najbardziej za to trzymam kciuki. "Master", zwracam się do ciebie: nie przestawaj, walcz i konsekwentnie idź po swoje, bo udowodniłeś, że to ci się należy. Zasłużyłeś na tytuł mistrza świata - apelował.
Dla Masternaka była to szósta porażka w karierze i pierwsza od października 2018 roku. Poza tym wygrał aż 47 zawodowych pojedynków. Jak na razie nie wiadomo, kiedy Polak wróci do ringu. Głos w tej sprawie zabrał m.in. Andrzej Wasilewski, a więc promotor. Stwierdził wprost, że nie ma co się łudzić, co do ewentualnego rewanżu z Billamem-Smithem.
- Sądzę, że nie ma dla nas miejsca. Richard Riakporhe jest już chyba zresztą wyznaczony przez WBO jako obowiązkowy pretendent. A jest jeszcze opcja rewanżu Billama-Smitha z Lawrence’em Okoliem. Mateusz na pewno się nie podda. Po walce przegranej w taki sposób będzie bardziej wściekły i zdeterminowany - zapewniał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".