80 - tyle sekund łącznie wytrzymał Sebastian Fabijański w swoich dwóch poprzednich walkach. Najpierw błyskawicznie go znokautował raper "Wac Toja", a potem "Filipek", także raper. Ale tym razem popularny aktor mógł liczyć na przełamanie, bo jego rywalem miał być Sylwester Wardęga, twórca internetowy, który także miał na koncie dwie porażki (lepsi okazali się Kacper Błoński oraz Danny Ferreri).
Ale później federacja zdecydowała, że Fabijański i Wardęga zawalczą w parach. W drużynie aktora był Tomasz Olejnik, który także kolekcjonuje porażki, bo przegrał pięć z sześciu starć, a Wardęga do drużyny wziął Wojciecha Golę (2-2), współwłaściciela FAME MMA, który z całego grona ma największe umiejętności.
Tuż po gongu Olejnik pobiegł w kierunku Wardęgi, ale w ostatniej chwili zaskoczył i rzucił się na Golę. Natomiast Fabijański miał rywalizować z Wardęgą, jednak już po 10 sekundach padł na matę, a Wardęga raz zdążył go lekko uderzyć w parterze. A że walka była na zasadach boksu w małych rękawicach, to Youtuber został zdyskwalifikowany za nieprzepisowe uderzenie, bo... Fabijański twierdził, że nie jest w stanie kontynuować walki.
To był żenujący widok, bo najprawdopodobniej aktor po prostu wykorzystał lukę w przepisach i wyszedł do klatki tylko po kilkaset tysięcy złotych, ale kibicom nie okazał szacunku. I ci go - co zrozumiałe - wygwizdali.
- Pokazywał, że boli go kolano, potem, że ma coś z uchem, a potem, że z okiem. A jak wiemy, paluszek i główka to szkolna wymówka - podsumował komentujący galę raper "Kubańczyk", który sam się bardzo dobrze bije.
- Seba nie chciałeś się bić. Zachowałeś się jak c**a - powiedział po walce Wojtek Gola, który szybko rozbił Olejnika.
Nawet jeśli faktycznie Fabijański miał kontuzję kolana, to oszukał kibiców, wychodząc do klatki z urazem. Ale, biorąc pod uwagę, to co widzieliśmy w trzech jego występach, można zakładać, że Fabijański po prostu się przestraszył.
Fame MMA Reborn - wyniki walk: