FAME MMA Reborn, czyli odrodzenie, powrót do korzeni freak fightów. To był motyw przewodni sobotniej imprezy, gdzie w starciu otwierającym galę Marcin Wrzosek, były zawodnik KSW, wypunktował na zasadach kickbokserkich Tomasza Gromadzkiego, znanego m.in. z gal boksu na gołe pięści, ale także normalnych gal pięściarskich. W drugim starciu gali - także na zasadach K1 - zmierzyły się Iga Kozińska i Weronika Malinowska.
To był pojedynek dwóch tiktokerek, które od kilku miesięcy są ze sobą skonfliktowane. Choć poziom sportowy był raczej żenujący, to emocji nie brakowało. Kozińska zamykała oczy, gdy uderzała, a gdy rywalka ją atakowała, to... odwracała głowę. Słowem, w swoim debiucie nie pokazała absolutnych podstaw sportów walki.
Kozińska jednak wytrwała trzy rundy. Malinowska potrafiła wyprowadzić cios prosty i to właściwie wystarczyło, aby nękać rywalkę. - Ta walka to definicja freak fightów - uśmiechał się Maciej Turski, komentator FAME MMA. A dobry humor nie opuszczał pozostałych komentatorów.
- Ciekawe, czy znajdzie się jakiś śmiałek, który wyliczy, ile ciosów przyjęła Iga na głowę. Tu chyba przydałby się jakiś matematyk - dodał drugi komentator Piotr "Izak" Skowyrski, gdy sędziowie orzekli zwycięstwo Malinowskiej. Trzeba jednak zaznaczyć, że na początku starcia Weronika zanotowała brzydki faul, gdy uderzyła rywalkę, po tym jak rozdzielił je sędzia i starcie było przerwane.
Jeżeli Malinowska weźmie się poważnie za treningi, to w przyszłości ma szansę dać swoim fanom emocje podczas kolejnych gal FAME MMA.