- Drugiej walki nie będzie - rzucił Marcin Wrzosek na piątkowym ważeniu. - Tak się boisz? - zapytał go od razu Tomasz "Zadyma" Gromadzki. - Nie, po prostu przynudzasz - odpowiedział Wrzosek i po chwili zapowiedział rywalowi, że czeka go "huczny wpier...". To była walka, która otwierała sobotnią galę Fame MMA Reborn. Celowo, o czym wspominali nawet sami zawodnicy - obaj zawodowcy, doświadczeni w sportach walki - którzy swoim poziomem mieli jeszcze przyciągnąć widzów z YouTube'a do zakupu PPV.
No i chyba przyciągnęli, bo to była dobra walka - w formule K-1. Obaj się nie zatrzymywali, choć to Wrzosek lepiej zaczął ten pojedynek - od niskich kopnięć i kolan na korpus. - Widać, że obaj chcą iść na wojnę - zwracali uwagę komentatorzy pod koniec pierwszej rundy.
A później przyszła druga runda, która zaczęła się od uderzenia głową Wrzoska. - To było nieintencjonalne - od razu zaczął rozkładać ręce Wrzosek. Może i tak, ale "Zadyma" od razu zalał się krwią. W oktagonie pojawił się lekarz, który przez kilka minut opatrywał twarz Gromadzkiego.
- To jest prawdziwy wojownik - chwalili "Zadymę" komentatorzy, który wrócił do walki. Ta potrwała na pełnym dystansie trzech rund, choć ta ostatnia była już zdecydowanie pod dyktando Wrzoska, który skutecznie punktował i wygrał z Gromadzkim jednogłośną decyzją sędziów. - Lepszego otwarcia chyba sobie nie mogliście wymarzyć. Podobało się? - krzyczał po zwycięstwie do mikrofonu Wrzosek, który przeprosił "Zadymę" za faul i po chwili wyzwał do kolejnej walki Kasjusza "Don Kasjo" Życińskiego.