Mariusz Pudzianowski zdobył renomę jako najsilniejszy człowiek świata, który pięć razy wygrał mistrzostwo świata w strongmanach. Później pokochali go także fani sportów walki. Najpierw latami przekształcał się z freaka na zawodnika, a później coraz wyżej stawiał sobie poprzeczkę.
Jego największym sukcesem była zapewne ekspresowa wygrana z Michałem Materlą z maja 2022 roku, która zarazem była jego piątą wygraną z rzędu i 17. w karierze. I choć później przegrał z Mamedem Chalidowem i Arturem Szpilką, a na karku ma już 46 lat (w lutym skończy 47.), to wciąż ciężko trenuje.Nie inaczej było w środę rano. Pogoda nie rozpieszczała, bo pojawił się śnieg, a temperatura była ujemna. Ale dla "Pudzilli" to nic strasznego. I tak wyszedł o świcie pobiegać.
- Jest 6:00 rano, trochę chłodnawo. Trzeba iść potruchtać. Ciemno, zimno? Nie no, bez przesady, tylko minus trzy stopnie Celsjusza mniej więcej. Dobra, komu w drogę temu czas, trzeba iść, swoją formę zrobić, standardowo, jak co rano. Na 7:00 potem do roboty, ciężarkami się trochę pobawić, moim gryfikiem. No i to tyle, dzień jak co dzień. Trzeba robić swoje, systematycznie, pomału, powoli i do przodu - relacjonował Pudzianowski na swoim Instastories. A w czwartek znowu to powtórzył!
Niedawno rozmawialiśmy z Pudzianowskim o tym, jak wygląda jego normalny dzień.
- Wstaję 5:30. Wypiję kawkę albo szota kofeiny, chwilę pokrzątam się po domu i o 6:00 idę pobiegać. Wracam jakoś 6:30, myję się i na 7:00 do roboty. A tam zaczynają się normalne obowiązki. W okresie roztrenowania przyjeżdżam do WCA Fight Club trzy razy w tygodniu, zazwyczaj około 11:00. Porobię jakieś sparingi albo treningi zapaśnicze lub bokserskie tarcze. W pozostałe dni trenuję sobie w domu, też dwie godzinki dziennie. Ale generalnie i tak osiem godzin dziennie jestem w normalnej pracy. A jak nie praca, to i tak mam jakieś obowiązki na transporcie czy w ogrodzie. Mój dzień trwa jakieś 12-13 godzin - mówił nam Pudzianowski.
- Na czym pan lepiej zarabia: na sporcie czy pracy? I w jakich branżach pan działa? - dopytywaliśmy.
- Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach. Powiem w ten sposób: twardo stąpam po ziemi, pracuję na własny rachunek, a każda z moich działalności świetnie sobie radzi. Jakie branży? Tiry, ciężarówki, mam też flotę samochodów. No i pracuję w nieruchomościach. Wszystko sobie tak poukładałem, tak zdywersyfikowałem portfel, żeby zawsze coś mi skapywało, jak pociągnę za któryś sznurek. Sport to tylko moje hobby, odskocznia od życia codziennego. Cały czas ciężko pracuję na swój rachunek, a transport to specyficzna działalność gospodarcza. Ciągle wychodzą jakieś niespodzianki. Jak nie na drodze, to na rozładunku. I tak w kółko - odpowiedział.
Pełny wywiad zobaczycie TU.