Popek (4-5) zaczął przygodę z MMA już w 2008 roku, gdy w Wielkiej Brytanii stoczył trzy starcia, z czego dwa wygrał. Po jednej z gal kibice rapera zrobili jednak wielką rozróbę i ten otrzymał dożywotni zakaz walk w Anglii, o czym kiedyś opowiadał na naszych łamach.
Kilka lat później Popek trafił do KSW, gdzie w debiucie przegrał z Mariuszem Pudzianowskim, ale później zwyciężył Roberta "Hardkorowego Koksa" Burneikę. Kolejne pojedynki jednak przegrywał. Szczególnie dotkliwa była porażka z aktorem Tomaszem Oświecińskim, który miał 45 lat i dopiero debiutował. Popek przegrał także z Erko Junem na KSW 45.
Później raper związał się z FAME MMA i pokonał Damiana "Stiflera" Zduńczyka, ale trzeba jednak zaznaczyć, że jego rywal nie miał nic wspólnego ze sportem. Na freakowej gali Popek walczył też z Normanem Parkiem, ale podczas starcia doznał kontuzji ręki. Po porażce z Irlandczykiem przyszła porażka z "Don Kasjo" w boksie na gali Prime Show. Teraz Popek wraca. Już w piątek 1 grudnia zawalczy na gali Gromdy, czyli boksu na gołe pięści.
Walką wieczoru piątkowej gali będzie starcie mistrza Gromdy Mateusza "Don Diego" Kubiszyna z Łukaszem Parobcem, z weteranem sportów uderzanych. Na gali wystąpi też Popek, którego rywalem będzie Maxime "Orsu Corsu" Bellamy. 23-letni Francuz.
"Rywal POPKA to nie jakiś oldboy czy medialna popierdółka. Jak wchodzić do gry to tylko na grubo" - czytamy na stronie federacji. "Orsu Corsu" był kiedyś spadochroniarzem w armii francuskiej, a jakie ma doświadczeniach w sportach walki?
"Zaczynałem od walk chuliganów w lesie i odniosłem tam wiele zwycięstw. Potem było King of The Streets i dwa zwycięstwa, mam też na koncie tytuł mistrza świata wagi super półśredniej w organizacji BKB. Stoczyłem też jedną zawodową walkę w MMA. Moimi największymi zaletami w ringu są siła i odporność. Nigdy się nie cofam, zawsze walczę sercem i jestem gotowy tu umrzeć" - powiedział Francuz w rozmowie z "Super Expresem".