Lewandowski uderza we freak fighty. "Ludziom kiełbasi się w głowie"

Nie trzeba podkreślać, że freak fighty w Polsce od kilku lat cieszą się ogromną popularnością. Wielu profesjonalnych sportowców krytykuje amatorskie organizacje za szerzenie patologii oraz horrendalnie wysokie wynagrodzenia dla zawodników, którzy nie mają nic wspólnego z profesjonalnym MMA. Jakie zdanie w tej kwestii ma Martin Lewandowski, czyli jeden ze współzałożycieli federacji KSW?

Pod koniec października w Orlen Arenie w Płocku odbyła się druga gala Clout MMA. Podczas wydarzenia zobaczyliśmy kilka kontrowersyjnych walk - przede wszystkim pojedynek "Gohy Magical" z 19-letnią "Nikitą", który zakończył się zwycięstwem o wiele starszej rywalki. Oprócz tego w oktagonie pojawili się Marcin Najman czy Denis Załęcki. Niebawem odbędzie się kolejna gala innej freak fightowej federacji, czyli Fame MMA. Znów tysiące fanów zakupi internetowe PPV, aby obejrzeć pojedynki influencerów, youtuberów czy byłych sportowców.

Zobacz wideo Dlaczego Polacy kochają freak fighty? "To jest zajeb***"

Lewandowski wypowiedział się nt. freak figthów. "Ludziom się kiełbasi w głowie"

Nie od dziś wiadomo, że takie wydarzenia cieszą się ogromną popularnością. Zawodnicy freak fightowych organizacji często zgarniają za stoczone walki kilkukrotnie wyższe wynagrodzenia niż sportowcy, którzy profesjonalnie zajmują się tym sportem. Ostatnio w wywiadzie dla "MMA Rocks" obszernej wypowiedzi o półamatorskich federacjach udzielił Martin Lewandowski. Współzałożyciel KSW wytłumaczył, dlaczego według niego takie organizacje mogą niekorzystnie wpływać na wizerunek MMA.

- Ja od początku mówiłem, że to szkodzi wizerunkowi MMA. Dla mnie, co do zasady - nie mam naprawdę pretensji do tego, że ktoś chce oglądać ludzi, którzy nie do końca się zajmują dziedziną, z którą się identyfikują. I to jest okej. Każdy ma prawo robić, co mu się żywnie podoba, jeżeli jest do tego jakieś audytorium lub ktoś chce za to płacić to okej, nic mi do tego. Mogę powiedzieć, że mi się to podoba lub nie. Jedyny problem, jaki ja widzę jako osoba zajmująca się tym sportem 20 lat, to skojarzenie pewnych zjawisk. Pewnego zjawiska z MMA, które nie jest MMA, już powoduje, że po prostu ludziom się kiełbasi w głowie, co jest de facto czym. I to faktycznie zaczyna przybierać taką karykaturalną formę i to mi się trochę nie podoba - powiedział Lewandowski.

 

Następnie 48-latek przyznał, że drażni go człon "MMA" w nazwach freak fightowych federacji. - Żeby wszystkie nazwy miały obcięty pierwszy człon bez tego drugiego MMA, to naprawdę nie miałbym nic przeciwko. Powiedziałbym "świetnie, elegancko". Przecież my też zaczęliśmy erę freak fightów w Polsce i też się zaczęliśmy bawić freak fightami. Musiałbym być stuknięty w głowę, gdybym teraz powiedział i krytykował to, co robiliśmy lata temu. Chodzi mi o skojarzenie. Żeby ci organizatorzy mieli na tyle poczucia odpowiedzialności, żeby pewne rzeczy rozgraniczali. Słuchaj, to jest freak fight, a to jest MMA i wtedy brawo - dodał jeden z założycieli KSW.

Więcej o: