Ronald Malindi został postrzelony dwukrotnie. Raz w głowę, a raz w klatkę piersiową. Bokser spędził w szpitalu Helen Joseph Hospital ponad miesiąc. Lekarzom nie udało się go uratować. Zmarł w sobotę 7 października.
Ronald Malindi na co dzień był taksówkarzem. Gdy nie woził klientów, to bił się w ringu. To mu wychodziło doskonale. W karierze stoczył 19 pojedynków i wszystkie wygrał. Aż dziewięć z nich zwyciężył przez nokaut. Swoją ostatnią walkę stoczył ponad rok temu. 8 lipca 2022 roku zmierzył się z Rofhiwą Nemushungwą. Kolejnego starcia już nie było.
Wszystko przez postrzelenie, którego padł ofiarą 5 września w Johannesburgu, największym mieście RPA. Policja po tym wydarzeniu informowała, że prowadzi śledztwo w sprawie "próby morderstwa po tym jak mężczyzna został postrzelony przez nieznanych sprawców".
Wiadomość o śmierci niepokonanego boksera szybko obiegła południowoafrykańskie media. Wzruszającą wiadomość przekazał jego szkoleniowiec.
"Zawsze będziemy czuć twoją obecność w trakcie treningów. Będzie nam ciebie brakowało. Pokazywałeś, że potrafisz walczyć przeciwko wszystkim przeciwnościom i przekraczałeś oczekiwania raz za razem. Nigdy nie poznałem tak wytrwałego wojownika z duchem śpiewu i tańca" - wspominał go trener Sean Smith.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Morderstwa w RPA są coraz powszechniejsze. Od 2012 co roku dochodzi do coraz większej liczby zabójstw w tym kraju. Sytuacja nie jest jeszcze tak zła jak w latach 90. gdy według różnych szacunków współczynnik morderstw wynosił około 65/100 tysięcy obywateli, ale jest coraz gorzej. Obecnie na 100 tysięcy osób zabijanych jest aż 46. Dla porównania w Polsce w 2020 roku popełniano średnio 0,7 zabójstw w przeliczeniu na 100 tysięcy mieszkańców.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!