Na początku września zarówno sportowy, jak i freak fightowy świat obiegła informacja, że Piotr Lisek stoczy pierwszą walkę w klatce. Dla wszystkich było to ogromne zaskoczenie, ponieważ 31-latek to m.in. trzykrotny medalista mistrzostw świata w skoku o tyczce, który jeszcze kilka tygodni temu reprezentował Polskę na MŚ w Budapeszcie. Teraz Lisek założy rękawice i wejdzie do oktagonu.
- Pieniądze są bardzo fajne, są jakąś motywacją, nie ukrywam. Zainwestowałem przez tyle lat kariery pieniądze i staram się na tyle dużo zarabiać, by czuć satysfakcję z życia. Nie jestem na tyle majętny, by nie robić nic - mówił niedawno Piotr Lisek o powodach, dla których zdecydował się na dołączenie do kontrowersyjnej federacji sportów walki. Sportowiec miał już okazję wystąpić podczas konferencji przed galą Fame Friday Arena, podczas której doszło do kuriozalnych scen z udziałem jego najbliższego rywala - "Daro Lwa".
Wydarzenie zaplanowano na piątek 29 września, a dzień wcześniej odbył się otwarty trening dla mediów oraz ceremonia ważenia. W trakcie "face to face" byliśmy świadkami awantury z udziałem popularnych influencerów, którzy rzucili się na siebie z pięściami. Po ostatnich wyczynach Kaźmierczuka można było się spodziewać, że w drugiej konfrontacji także zaatakuje Liska, jednak tym razem wszystko przebiegło dosyć spokojnie.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Na sportowe show zdecydował się 31-letni tyczkarz. Na profilu Instagram Piotra Liska pojawił się filmik, na którym lekkoatleta po wywołaniu nazwiska wchodzi na scenę na rękach, popisując się akrobatycznymi zdolnościami. Następnie wykonał efektowne salto w tył.
Podczas ważenia Lisek nieco prowokacyjnie zdjął koszulkę, po czym głośno krzyknął w stronę publiczności, napinając mięśnie. Oprócz krótkiego wideo w poście znalazła się także informacja o akcji charytatywnej zorganizowanej przez sportowca.
Tak prezentuje się karta walk Fame Friday Arena: