Odkąd KSW współpracuje z platformą Viaplay, to organizuje 12 gal rocznie. I siłą rzeczy, nie każda karta walk może być tak spektakularna jak ta czerwcowa, gdy polska federacja wypełniła Stadion Narodowy. Jednak gale z mniejszymi nazwiskami bardzo często obfitują w liczne nokauty. To samo można napisać o wrocławskiej imprezie, gdzie tylko jedna walka skończyła się decyzją sędziowską. Najwięcej kontrowersji wzbudziła jednak walka wieczoru. Ale po kolei.
W wadze koguciej (do 62 kg) KSW rozdają karty: mistrz Jakub Wikłacz i numer jeden rankingu Sebastian Przybysz. Są o tyle lepsi od reszty, że bili się już między sobą trzy razy (Wikłacz wygrał dwa razy, Przybysz raz). W sobotę zmierzyli się po raz czwarty, by definitywnie rozstrzygnąć, kto jest lepszy.
Lepiej rozpoczął Przybysz, który już w pierwszej rundzie był bliski nokautu, ale Wikłacz przetrwał kryzys, a następnie sam zaczął dominować. W ostatnich sekundach czwartej rundy jednak brutalnie kopnął rywala w głowę w parterze tzw. soccer kickiem.
Po mocnym kopnięciu Przybysz nie był już w stanie kontynuować walki. Wikłacz nie został zdyskwalifikowany, bo sędzia uznał, że skoro minęła połowa pojedynku, a jego zdaniem kopnięcie nie było intencjonalne, to podliczy punkty z kart sędziowskich za cztery rundy, a następnie odejmie karnie Wikłaczowi dwa punkty za nielegalny cios.
Odjęto dwa punkty, co sprawiło, że na kartach sędziowskich widniał remis. To oznacza, że Wikłacz nadal jest mistrzem, ale wiele wskazuje, że czeka nas piąte starcie obu zawodników. Istne szaleństwo, ale kibice pewnie nie będą narzekać, bo znowu w klatce czekają nas fajerwerki.
Problem w tym, że ten werdykt okazał się mocno kontrowersyjny. Tak przynajmniej uważa Artur Ostaszewski, menedżer Przybysza, co nie spodobało się Martinowi Lewandowskiemu, współwłaścicielowi KSW.
Gdy Lewandowski dowiedział się, że obóz Przybysza zamierza złożyć protest, to się bardzo zdenerwował. "Uważam, że to frajerski numer. Międzynarodowy sędzia z UFC podjął taką decyzję, a oni ją podważają?! Bardzo frajerski numer, że podbijają z jakimś protestem?" - tuż po gali irytował się Lewandowski.
"Pewnych rzeczy się nie kupi, np. klasy. Tyle w temacie. Dobrej niedzieli" - napisał w niedzielę na Twitterze Ostaszewski, prawdopodobnie wbijając szpilkę Lewandowskiemu.
W poniedziałek rano Ostaszewski szerzej odniósł się do tej sytuacji na Twitterze.
- Znam opinie pięciu czołowych sędziów, w tym też są sędziowie związani z KSW i uwaga… Wszyscy są zgodni – faul w walce Sebka i Kuby powinien był zakończyć się dyskwalifikacją. Kilku przekazało swe opinie do KSW, zobaczymy, jak się zachowa organizacja. Pozdrawiam "ekspertów" - napisał.
I dodał później "Przynajmniej trzech deklaruje, że potwierdzi swoje słowa publicznie, jak będzie trzeba.".
O decyzji w sprawie protestu Przybysza zadecyduje komisja złożona z trzech specjalistów. Następnie polska federacja będzie miała dwa dni na rozpatrzenie protestu.
Przybysz już zapowiedział, że nawet jeśli ostatecznie wygrałby przez dyskwalifikację rywala, to on pasa nie przyjmie. Warto dodać, że nielegalne kopnięcie Wikłacza najprawdopodobniej uszkodziło rękę Przybysza, którą starał się ochronić głowę.