W sobotę 16 września we Wrocławiu rozpoczęła się gala KSW 86. Większość kibiców z pewnością czeka na walkę wieczoru, w której Jakub Wikłacz (14-3-1, 9 Sub) pierwszy raz będzie bronił w starciu z Sebastianem Przybyszem (12-3, 5 KO, 4 Sub). Mimo to już w pierwszym pojedynku doszło do spektakularnego nokautu, którego autorem był Oskar Szczepaniak.
Walkę Szczepaniaka z Adrianem Gralakiem zakontraktowano w limicie kategorii półśredniej. Obaj zawodnicy przed sobotnim starciem stoczyli jedynie po dwa starcia na ringach największej polskiej organizacji MMA. - Bardzo chcę wyjść ze swoim założeniem. Adrian to bardzo dobry zawodnik, bardzo wszechstronny, nieprzewidywalny. Na pewno damy dobrą walkę. Nie chcę nic przewidywać, zobaczymy. To jest walka, klatka, wszystko się może zdarzyć - mówił Oskar Szczepaniak przed pojedynkiem z Gralakiem w wywiadzie dla kanału InTheCagePL. I faktycznie się zdarzyło.
Od samego początku walka była bardzo dynamiczna, dlatego można było się spodziewać, że niebawem któryś z zawodników popisze się precyzyjnym uderzeniem. Szczepaniak nieustannie męczył Gralaka krótkimi ciosami i kolanami, po czym wchodził za jego plecy. Do pewnego momentu to 24-latek lekko przeważał w walce, po czym stwierdził, że zakończy ją na długo przed ostatnim gongiem.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl
Na 34 sekundy przed zakończeniem pierwszej rundy 24-letni reprezentant Berserkers Team ze Szczecina wyprowadził dwa kapitalne ciosy z lewej ręki, po których jego przeciwnik padł na deski, jak rażony prądem.
Sędzia w tym samym momencie zakończył pojedynek, a po kilku minutach Oskar Szczepaniak cieszył się ze zwycięstwa.