"Puszbarber", który w przeszłości trenował amatorsko boks, wniósł do klatki niemal 150 kilogramów, czyli ważył prawie dwa razy tyle, co Ewa Piątkowska. Była mistrzyni świata nie zainkasowała żadnego mocnego uderzenia, a sama kilkukrotnie trafiła rywala. Nie była to zbyt pasjonująca walka, bo ciosy "Puszbarbera" pruły w powietrze.
Piątkowska gładko wygrała na punkty i... wyzwała na pojedynek Mariusza Pudzianowskiego. - Chcę walki z Mariuszem Pudzianowskim! Pudzian, mam nadzieję, że przyjmiesz to wyzwanie. Teraz czas na Pudziana. Mój trener mówi, że ma go świetnie rozpracowanego - wypaliła.
Oczywiście, trzeba to traktować z przymrużeniem oka. Nie dość, że byłoby to niebezpieczne dla zdrowia Brodnickiej, to w dodatku "Pudzilla" jest zawodnikiem KSW, choć na razie jego umowa wygasła, to niemal na pewno zostanie przedłużona.
Ale po raz pierwszy wygrała go kobieta. Podczas dwóch starć na galach MMA VIP mężczyźni wygrywali. Takie pojedynki jednak wzbudzają ogromne kontrowersje. Ale nie dla Piątkowskiej.
- Nie ma nic złego w walce kobiety z mężczyzną. Uważam, że to jest nowoczesne, przyszłościowe i pokazuje, że równouprawnienie jest coraz bliżej. Jeśli ta walka spodoba się publiczności, to będzie więcej takich zestawień. Mam nadzieję, że po tej walce inne kobiety będą się mniej bały rywalizować z mężczyznami. Zresztą freak fighty po to zostały stworzone, żeby tworzyć absurdalne zestawienia. Szefowie federacji na początku bali się reakcji ludzi i powiedzieli, że nie zrobią takiej walki, bo ludzie ich zjedzą. Ale kilka znaczących osób we freakach zaczęło namawiać federację i w końcu się zgodzili. W Polsce były dwie walki kobiety z mężczyzną, obie kobiety szybko przegrały. To były dziewczyny, które wcześniej nie walczyły. Ja sportu nigdy nie traktowałam zbyt poważnie. To jest mój zawód i sposób, który wymyśliłam sobie na życie, ale nie uważam, że bycie sportowcem skreśla zabawę - tłumaczyła Piątkowska.