Po raz ostatni kibice mieli okazję oglądać Tomasza Adamka (53-6, 31 KO) w ringu 6 października 2018 roku, kiedy na gali w Chicago przegrał on przez nokaut z Jarrellem Millerem (26-0, 22 KO). Od tamtej pory 46-latek wspominał w mediach, że chciałby stoczyć jeszcze jedną pożegnalną walkę. Okazuje się, że ma już konkretne plany.
Dla byłego mistrza świata pożegnalne starcie byłoby 60. walką w karierze. Adamek w sobotę gościł na gali MB Boxing Night 15, podczas której był jednym z ekspertów w studiu TVP Sport. Pięściarz postanowił wypowiedzieć się na temat swojego zdrowia. - Cieszę się i dziękuję Bogu, że przede wszystkim jestem zdrowy, bo stoczyłem wiele wojen. To jest najważniejsze, bo wiemy, że ten sport nie jest sportem bezpiecznym. Sport się kiedyś kończy, jest całe życie. Trzeba żyć. (...) Mam wielu kolegów, którzy mają problemy z pamięcią, wymową. Jest to wielki problem. Boks to nie są szachy - zakomunikował.
Żywczanin został również zapytany o potencjalny ostatni pojedynek. - Zrobię pożegnanie, bo jestem to winny kibicom. Myślę, że nie w tym roku, raczej w przyszłym. Wejdę na kilka rund, nie musi być nawet werdyktu. Jestem to winny kibicom, żeby im podziękować - wyjaśnił Adamek.
Zdradził również, co o pożegnalnym starciu myśli jego żona Dorota. - Żona pytała: "po co Ci to?" już 10 walk temu. Ja po prostu kocham się bić, kocham walczyć. Wtedy czuję się spełniony. Po treningu, kiedy jestem wyboksowany, jestem bardzo spokojny w domu. Ona mówi: takiego Cię lubię. Ale na drugi dzień przychodzi energia i mówi: aleś Ty głupi - przekazał.
Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Na koniec odpowiedział na pytanie, czy jego ostatni rywal będzie Polakiem. - Nie, nie myślę o tym. To są moi koledzy, Mariusz Wach i inni. Ja myślę, że to będzie ktoś z zagranicy. Ale to jeszcze musimy poczekać. Kto wie, czy jutra dożyjemy, a my mówimy o przyszłym roku - podsumował z uśmiechem na ustach.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!