Amerykańska liga PFL MMA składa się z fazy kwalifikacyjnej i pucharowej. Zawodnicy i zawodniczki rywalizują w ramach drabinki turniejowej, którą kończy walka o pas mistrzowski i czek na milion dolarów. Już w pierwszej rundzie zawodów Amber Leibrock (7-4-0) zaprezentowała najwyższe umiejętności i posłała na deski Martinę Jindrovą (6-4-0).
Walka pomiędzy Amber Leibrock a Martiną Jindrovą rozpoczęła się od wzajemnego badania się przez obie zawodniczki. Przez pierwsze dwie minuty każda z nich wyprowadziła po cztery ciosy i nic nie zapowiadało tego, co stało się na 2 minuty i 44 sekundy do końca pierwszej rundy. Debiutująca w PFL Leibrock wykorzystała odsłonięcie się rywalki i trafiła precyzyjnym i niezwykle mocnym kopnięciem lewą nogą w głowę. Jindrova po ciosie od razu padła na deski i po kilku uderzeniach na ziemi sędzia zakończył walkę.
- Chcę tylko powiedzieć, że nazywam się Amber Leibrock, pochodzę z Hayward w Kalifornii, reprezentuję Bay Area i zostaje tutaj. Jeśli mnie nie znasz, to masz okazję. Zapamiętaj moje imię - powiedziała tuż po walce zwyciężczyni.
Pierwsza wypowiedź mogła oznaczać nadmierną pewność siebie, ale później pokornie dodała: - Szanuje każdego, kto wchodzi ze mną do klatki i wnosi swoje umiejętności.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Dla Leibrock tak efektowne zwycięstwo ma o wiele większe znaczenie, ponieważ jej Jindrova to była mistrzyni świata w Muay Thai i kickboxingu. 35-letnia Amerykanka w ostatnich miesiącach jest w kapitalnej formie i wygrała już czwartą walkę z rzędu. Teraz jest jedną z faworytek do końcowego triumfu w PFL MMA. Za efektowy triumf otrzymała sześć punktów do turnieju. Organizatorzy przyznają punkty za metodę zwycięstwa w pierwszych dwóch walkach. Cztery zawodniczki, które zgromadzą ich najwięcej, awansują do półfinałów.