Tomasz Narkun trafił do KSW w 2014 roku z bilansem 8-1. Już rok później został mistrzem wagi półciężkiej, udanie rewanżując się Goranowi Reljiciowi. Później dobrze radził sobie zarówno z doświadczonymi zawodnikami z zagranicy (np. Rameau Sokoudjou), jak i polskimi nadziejami (np. Marcin Wójcik). W pewnym momencie wydawało się, że na "Żyrafę" nie ma mocnego. Wyzwanie rzucił mu więc Mamed Chalidow, gwiazdor dywizji średniej. I choć Czeczen na tle Polaka wyglądał świetnie, to Narkun w trzeciej rundzie wykorzystał błąd rywala i go poddał. A potem wygrał także w rewanżu, choć tym razem na punkty.
"Żyrafa" był na szczycie KSW. W kategorii półciężkiej nie miał sobie równych i zaczął szukać wyzwań w królewskiej dywizji. Tam gładko, na punkty, pokonał go Phil De Fries, więc Narkun wrócił do swojej kategorii. I znów wygrywał - pokonał Przemysława Mysialę oraz Ivana Erslana.
Po dwóch zwycięskich walkach Narkun uznał, że znowu zaatakuje pas De Friesa. Ale nie był to dobry pomysł. Tym bardziej że był jeszcze lżejszy niż w pierwszej walce, co, zamiast mu pomóc, ułatwiło wygraną Brytyjczykowi. W dodatku Narkun nie umiał się pogodzić z porażkami. Zrzucał winę na zły dzień, złą taktykę i powtarzał, że i tak jest lepszym wojownikiem.
Zaczął irytować część kibiców swoim zachowaniem. Po drugiej porażce z De Friesem nie podał mu ręki, a wcześniej obrażał go, choć Brytyjczyk miał do niego dość pozytywny stosunek.
Dziś widać wyraźnie, że głównym problemem Narkuna było to, że nie potrafił przekuć wygranych z Mamedem ani w sukces sportowy, ani medialny. Nie poszedł za ciosem, nie wypromował swojej osoby. Ale nie każdy ma do tego predyspozycje.
- Nasza praca jako KSW kończy się, gdy zawodnik wchodzi do klatki. Mamy minimalny wpływ na to, jak się zaprezentuje. Nie czuję żalu. Żal może czuć Tomek. Daliśmy mu wszystko, co mogliśmy - tłumaczył nam kiedyś Wojsław Rysiewski, dyrektor sportowy KSW.
- To, że kibice nie przepadają za danym zawodnikiem, nie musi być czymś złym z perspektywy organizatora. Na przykład w amerykańskim wrestlingu, ale też na naszym podwórku, istnieje instytucja tego złego, którego nie lubią fani. Pojawia się to też regularnie w sporcie, w UFC może to na przykład być Colby Covington. Ma łatkę tego "złego", irytuje fanów i zawodników wokół, ale zarazem przyciąga kibiców, którzy chętnie zobaczą jego walki. Albo wprost: porażki. Problem z Narkunem w mojej ocenie był inny - dodaje Dominik Durniat, komentator KSW.
- Został pierwszym zawodnikiem KSW, który pokonał Mameda. No i dokonał tego po niesamowitej serii Czeczena 19 walk bez porażki w KSW. Powinien zostać nowym królem, ale w żaden sposób nie dało się tego zmonetyzować. Paradoksalne jest to, że Borys Mańkowski zyskał więcej uznania w oczach fanów po przegranej, wyrównanej walce z Chalidowem niż Tomek po zwycięstwie. Wydaje mi się, że w otoczeniu Narkuna jest wiele osób, które podpowiadały mu różne rzeczy i Tomek starał się je wszystkie wdrożyć na raz, ale na koniec dnia sam chyba nie wiedział, kim tak naprawdę chcę być. Jak mu zarzucano, że przesadza z trash-talkiem, to zaczynał być miły. Jak zaczęto doceniać pozytywną przemianę, to znowu znów szukał zaczepek. Na koniec potrafił podczas jednej gali przyjmować kilka różnych form. Zabrakło chyba tego, żeby Tomek był po prostu sobą - uważa Durniat.
Po przegranych z De Friesem Narkun wrócił do klatki w styczniu 2022 roku, gdy bronił pasa w starciu z Ibragimem Czużygajewem. I choć turecko-czeczeński zawodnik miał być groźnym rywalem, to mało kto się spodziewał, że tak pewnie pobije Narkuna i zakończy jego ponad sześcioletnie panowanie w KSW. Dodajmy: najdłuższe w historii polskiej federacji. Środowisko MMA było pod wielkim wrażeniem Czużygajewa. Z wyjątkiem Narkuna, który znowu nie umiał się pogodzić z porażką. I choć mógł się zrewanżować, to odrzucił taką propozycję.
- Nie do końca śledzę wszystkie wywiady Tomka, ale gdzieś wyłapałem informację, że on twierdzi, że to Ibragim nie chciał z nim walczyć. To nieprawda. KSW było otwarte, żeby doszło do tego rewanżu. To raczej obóz Tomka niespecjalnie był zainteresowany walką z tak mocnym rywalem - mówił Wojsław Rysiewski w programie "Oktagon".
Zamiast Czużygajewa do Nowego Sącza na KSW 75 przyjechał Henrique da Silva i sprawił, że Narkun przegrał trzecią walkę z rzędu, a szóstą w karierze. Doświadczony Brazylijczyk pięknym frontalnym kopnięciem posłał Polaka na deski.
3 czerwca KSW wraca na Stadion Narodowy. Ale tym razem nie zobaczymy tam Narkuna. Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział, że na gali Colosseum II zabraknie "Żyrafy", to mogłoby to oznaczać tylko jedno: Narkun został zawodnikiem UFC. Ale po trzech porażkach z rzędu ten amerykański sen wydaje się piekielnie trudny do realizacji. Tym bardziej że 33-letni Narkun podobno nie otrzymał na razie żadnej oferty, od kiedy poinformował o rozstaniu z KSW.
- Na pewno jest kilka organizacji, z którymi może nawiązać kontakt. Pewnie będzie celował w takie organizacje jak Bellator, PFL, Oktagon czy Cage Warriors lub ARES. Tomek chciałby pojawić się w UFC, a trampoliną do nich mogę być te dwie ostatnie. Pozostałe organizacje nie są chętne na to, by zawodnik po 2-3 walkach odchodził do UFC - przewiduje Durniat.
- Ale czy UFC jest w ogóle realne? I czy kiedykolwiek wcześniej było? - dopytujemy.
- Kategoria półciężka, podobnie jak królewska dywizja, rządzi się swoimi prawami i widać to doskonale na tle innych wag - mówi Durniat. - W mojej ocenie każdy solidny zawodnik, a nawet zawodnik, który ma po prostu jedną bardzo mocną stronę, może wbić się do Top 15 UFC. W Top 10 mamy Paula Craiga, Johnny'ego Walkera czy Nikitę Kryłowa. Myślę, że Tomek, tuż po walkach z Mamedem, spokojnie mógłby wbić się nawet do Top 10. Nie jestem pewien, czy mógł pojawić się w kręgu Top 5 i rozmowy o walce o pas, ale pamiętajmy, że Narkun był, a może nadal jest, bardzo niewygodnym, nieprzewidywalnym rywalem. Ma dość chaotyczny styl, czasem mam wrażenie, że sam nie wie, czym zaraz zaatakuje.
- Nigdy nie brakowało mu siły, no i przede wszystkim ma światowej klasy parter. Do tego aż do przegranych z De Frisem miał w sobie chyba takie poczucie, że nie może przegrać, że zawsze znajdzie się sposób na wygraną i tak się też działo. Przegrywał na przykład pierwszą rundę albo nawet całą walkę, jak z Mamedem, ale w końcu przychodził moment, który bezlitośnie wykorzystywał. Wydaje mi się jednak, że teraz do UFC jest dłuższa droga, niż wydaje się Tomkowi i jego otoczeniu. Oczywiście, można sobie wyobrazić, że trafi np. do Cage Warriors wygra dwie walki i rzeczywiście podpisze kontrakt z UFC, ale wiele może się po drodze wydarzyć - podsumowuje Durniat.
Narkun nie został wielką gwiazdą KSW, choć okoliczności do tego były dobre, bo w KSW dochodzi do zmiany pokoleniowej. Wciąż największymi końmi pociągowymi polskiej federacji są: 46-letni Mariusz Pudzianowski i 42-letni Chalidow. Teraz oczy polskich fanów są skierowane na 32-letniego Mariana Ziółkowskiego czy 24-letniego Roberta Ruchałę.
Ale i dla Narkuna jest światełko w tunelu. Walczący w jego dywizji Jan Błachowicz został mistrzem UFC w wieku 38 lat. Narkun wciąż może udowodnić, że ci, którzy go skreślili, srogo się mylili. Piłka jest po stronie "Żyrafy".