Powiedzmy sobie szczerze: to nie była walka toczona na wysokim poziomie, nawet jak na freakową galę. Michał Cichy, który miał na koncie już jedną wygraną na gali Prime Show, starał się wywierać presję na "Szalonym Reporterze", ale nie potrafił wyczuć dystansu, jego ciosy trafiały powietrze. Tomasz Matysiak odpowiadał niskimi kopnięciami, które nieco odbierały z mobilności Cichego.
W drugiej rundzie Matysiak ładnie trafił Cichego ciosem podbródkowym, po którym reporter serwisu mma.pl się zachwiał, ale ustał. Żeby wygrać walkę, Cichy musiał znokautować przeciwnika w trzeciej rundzie. Ale nie udało mu się to. Nie można odmówić Cichemu charakteru i woli walki, ale to Matysiak kontrolował to, co się działo w klatce. No i wygrał na punkty.
"Szalony Reporter" kontrolował przebieg walki od pierwszego do ostatniego gongu. I choć nie zrobił wielkiej krzywdy rywali, to samemu też nie zainkasował zbyt wielu ciosów. Można Matysiaka pochwalić za niskie kopnięcia.
- Dalem d...y. Przepraszam trenera Syszkę. To może nie jest sport dla mnie? Bardzo przepraszam, że dałem d..y - powiedział Cichy.
Tym samym Matysiak, popularny Youtuber, wygrał w debiucie i wyzwał do pojedynku Sylwestra Wardęgę.