Na jego powrót czeka świat MMA. "Bestia". Niestety, także poza klatką. "Upokarzające"

Antoni Partum
Choć w MMA nie brakuje niepokornych zawodników, to 35-letni Jon Jones gra w innej lidze. Gdyby nie wielka rozpoznawalność i wielkie pieniądze, to pewnie dziś siedziałby za kratkami. Ale w UFC rządzi przede wszystkim biznes, a nie moralność, więc Jon Jones wraca. I od razu może wrócić na tron.

1120 - tyle dni minie w sobotę od powrotu Jona Jonesa do klatki UFC. Amerykanin kazał na siebie czekać ponad trzy lata, a i tak od razu dostał walkę o pas. I to pas wagi ciężkiej, choć dopiero zadebiutuje w tej dywizji. Dlaczego jest tak specjalnie traktowany? Bo to jeden z najlepszych zawodników w historii MMA. Nawet długo oczekiwany powrót Conora McGregora, który nie walczył od 2021 roku, nie wzbudza takiej ekscytacji wśród fanów. Oczywiście, Irlandczyk ma znacznie więcej fanów (aż 40 milionów więcej obserwujących na Instagramie), ale on już najprawdopodobniej osiągnął swój sportowy sufit. Nadal jest bardzo groźnym zawodnikiem, jednak trudno przypuszczać, by miał odzyskać panowanie w UFC. Z kolei forma Jonesa to dziś wielka niewiadoma. Na razie wiadomo tylko, że był wybitnym zawodnikiem.

Zobacz wideo Jan Błachowicz ostro o szefie UFC. "Gada głupoty. Jestem tym zażenowany"

W wieku 23 lat został najmłodszym w historii mistrzem UFC. Fani zachwycali się jego niezwykle widowiskowym stylem i wszechstronnymi umiejętnościami. Dziś ma 35 lat, a na koncie 27 walk i tylko jedną przegraną. I to przegraną na własne życzenie.

W 2009 r. jego przeciwnikiem był Matt Hamill. Pierwsza runda dobiegała ku końcowi, a jego rywal był już praktycznie bezbronny. Kiedy wydawało się, że Jonesa od zwycięstwa dzielą sekundy, to nagle - z tylko sobie znanych powodów - faworyt przekroczył przepisy. Zaczął atakować przeciwnika w parterze serią ciosów łokciem w tył głowy. I został zdyskwalifikowany, choć początkowo myślał, że wygrał.

Ostatni raz do oktagonu wszedł w 2020 r., gdy pokonał Dominicka Reyesa i obronił pas z 2011 r. Na rozkładzie ma takie gwiazdy MMA jak Mauricio "Shoguna" Ruę, Alexandra Gustafssona, Daniela Cormiera, Ovince'a St. Preux, Glovera Teixeirę, Lyoto Machidę czy Vitora Belforta.

Jon Jones to bestia także poza klatką

Walki z Jonesem chciał także Jan Błachowicz, ale Amerykanin - po wygranej z Reyesem - stwierdził, że prawdziwe wyzwania czekają go już tylko w wadze ciężkiej, czym mocno zirytował Polaka. Kilka miesięcy później o zwakowany przez Jonesa pas Polak zawalczył z Reyesem. Błachowicz wygrał przez nokaut. "Książę Cieszyna" marzy dziś o odzyskaniu pasa, to jest jego priorytet. Ale gdy pytany jest o wymarzonego rywala, to wskazuje właśnie na niepokornego Amerykanina. Choć niepokorny to może zbyt łagodne określenie na Jonesa. Lista jego wybryków jest długa.

- Dlaczego to robicie? To upokarzające! Byłem dzisiaj na uroczystości Galerii Sław, a wy nakładacie mi kajdanki! Bo co? Bo jestem duży i czarny? Ty pier... poj...! Nienawidzę cię! Nienawidzę was! Mów, jak się nazywasz! - krzyczał w trakcie aresztowania Jon Jones.

Chwilę później z dużym impetem uderzył głową o maskę radiowozu i dodał: - Powieś mnie! Zrób mi krzywdę! Zabij mnie! Czarny nie może się napić? Zostałem przyjęty do Galerii Sław UFC, a wy nakładacie mi kajdanki? - wykrzykiwał, wyglądając na rozsypanego emocjonalnie.

To nagranie z policyjnej kamery zostało opublikowane rok temu, choć o całej sytuacji wiadomo już od 2021 roku. Gwiazdor MMA nie został aresztowany dlatego, że jest czarny ani dlatego, że był pijany.

 

Policja interweniowała, ponieważ została wezwana do hotelu Ceasars Palace, gdzie Amerykanin był zameldowany z rodziną. Zakrwawiona Jessie Moses, ówczesna partnerka sportowca, błagała ochroniarza, by ten wezwał policję po tym, jak Jones brutalnie szarpał ją za włosy i miał grozić jej oraz ich córkom. Oskarżenia o przemoc domową zostały jednak oddalone. To efekt ugody z prokuratorem. 

"Moja dziewczyna zostawiła mnie jakieś dwa miesiące temu. Dziś oświadczyła, że nie wróci, więc jeśli jesteś hejterem Jona Jonesa, możesz się napić i wznieść toast. Czuję się jak gówno" - napisał Jones na Twitterze 23 lutego 2022 roku, tuż przed publikacją powyższego nagrania. Nazajutrz skasował post.

Ale nie oszukujmy się. Ta historia nie była dla nikogo szokująca. Większość fanów sportów walki jedynie wzrusza ramionami na medialne doniesienia o kolejnych skandalach. Także w przypadku Jonesa.

Cofnijmy się do 2015 r., kiedy jadąc samochodem pod wpływem alkoholu, wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Spowodował wypadek, w którym ucierpiała kobieta w ciąży. Jak zareagował Jones? Po prostu uciekł z miejsca zdarzenia.

- Już do tego nie wracam. To było cztery lata temu. Tamta dziewczyna na całej sytuacji zarobiła prawie milion dolarów i jestem przekonany, że jej sytuacja materialna zmieniła się całkowicie. Nie mówię, że to jest OK. Ale prawda jest taka, że dostała szanse na nowe życie, a jej córka urodziła się zdrowa. To się po prostu stało i tyle - wspominał bez skruchy w 2019 r.

Kolejne wpadki z dopingiem, alkoholem, marihuaną, kokainą czy nielegalnymi wyścigami samochodowymi jedynie dopełniają obrazu Amerykanina, który jakiś czas temu został wyrzucony z macierzystego klubu, kultowego Jackson-Wink MMA, w którym trenował 12 lat. - To była dla mnie bolesna decyzja, bo traktuję go jako młodszego brata, ale nie mogłem postąpić inaczej - mówił na łamach "The MMA Hour" trener Mike Winkeljohn. 

Jon Jones wraca

Dana White, szef UFC, nie kieruje się jednak moralnością. Dla niego przede wszystkim liczy się biznes. Skoro nawet rosyjska agresja na Ukrainę nie sprawiła, że UFC zrezygnowało z zawodników, którzy publicznie bratają się z Ramzanem Kadyrowem, oskarżonym o zbrodnie wojenne przywódcą Czeczenii, to Amerykanin nie zablokuje też Jonesa.

No więc po trzech latach Jones (26-1) wraca. W sobotę na gali UFC 285 w Las Vegas skrzyżuje rękawice z Cirylem Gane (11-1) w starciu o pas wagi ciężkiej. Do klatki ma wnieść nieco ponad 110 kg, choć w poprzednich walkach musiał się zmieścić w limicie 93 kg. To już może budzić wątpliwości, jak nowa waga przełoży się na formę Jonesa. 

- Nie ma się, o co bać. Jestem niesamowicie silny, a przy okazji zachowałem szybkość. Kondycja też jest na bardzo wysokim poziomie. Co prawda nie mam już sześciopaka na brzuchu, ale gdyby zrobić zawody crossfitowe wśród zawodników ciężkich, to na pewno bym je wygrał - uważa Jones.

Jego rywal Ciryl Gane będzie miał podobną wagę. Ale 32-letni Francuz jest do niej przyzwyczajony. I trzeba zaznaczyć, że jak na zawodnika królewskiej dywizji, jest niezwykle dynamiczny. 

- I co z tego? Mam teraz świetny boks, na pewno lepszy niż kiedyś. Do tego nadal mam kapitalny kickboxing, świetną defensywę, świetne zapasy i bardzo mocny parter. Jestem po prostu lepszy - chwali się Jones.

Czas przekuć słowa w czyny. I powalczyć o to, by liczne skandale, nie przysłoniły osiągnięć i faktu, że Jon Jones jest jednym z najwybitniejszych wojowników w historii MMA.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.