Mateusz Murański został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu w środę, 8 lutego. O jego śmierci zaalarmował jeden z członków rodziny. Jak się potem okazało, był nim jego ojciec Jacek Murański - również występujący na galach freak-fightowych - który nie mógł się do niego dodzwonić. Na miejscu zjawiły się odpowiednie służby, które stwierdziły zgon.
W piątek ujawniono wstępne wyniki sekcji zwłok. - Jesteśmy już po sekcji zwłok. Biegły zaraz po sekcji wskazał, że bezpośrednią przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa - przekazała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku - Grażyna Wawryniuk. Wciąż nie znamy jednak odpowiedzi na pytanie, co doprowadziło młodego wojownika MMA do takiego stanu.
O to, kiedy możemy spodziewać się tego typu informacji, zapytali dziennikarze Interii. . Jest to kwestia dłuższego czasu, ale trudno mi w tej chwili określić, w jakim terminie te badania zostaną zakończone i kiedy zostanie sporządzona końcowa opinia po sekcji - zaznaczyła w odpowiedzi prok. Wawryniuk.
Podejrzenia co do przyczyn śmierci Murańskiego wyraziło już środowisko związane z freak fightem. Jego przedstawiciele najczęściej wymieniają hejt i używki. - To jest tak naprawdę kolejna ofiara hejtu w internecie po Dawidzie Ozdobie. On mi już po walce mówił, że nie daje rady sobie z hejtem. Depresja i uciekł gdzieś w te używki - mówił w swoim nagraniu przyjaciel 29-latka Arkadiusz "Aroy" Tańcula.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Mateusz Murański zyskał popularność dzięki grze w serialu TV Puls "Lombard. Życie pod zastaw", który trzy razy dostał Telekamerę "Tele Tygodnia". Niedawno wystąpił również w nominowanym do Oscara filmie Jerzego Skolimowskiego "IO". Jako zawodnik MMA pojawiał się na freak fightowych galach federacji Fame MMA i High League.