O śmierci Mateusza Murańskiego, znanego z serialu "Lombard. Życie pod zastaw" czy z gal freak fightowych, jako pierwszy poinformował "Super Express". Wiadomość potwierdziła gdańska prokuratura. - O zgonie poinformował członek rodziny, który nie mógł się dodzwonić do ofiary. Na miejsce zdarzenia pojechali funkcjonariusze i znaleźli ciało, wykonano czynności m.in. oględziny z udziałem biegłego, potwierdzono zgon bez udziału osób trzecich - powiedziała na łamach prasy rzeczniczka prokuratury okręgowej w Gdańsku, Grażyna Wawryniuk.
Jedną z pierwszych osób, które zareagowały na tę informację był Michał Cichy. To znany w środowisku freakfightowym dziennikarz "mma.pl" oraz konferansjer Prime MMA - organizacji, w której walczył 29-latek. To dzięki tym aktywnością bliżej poznał Mateusza Murańskiego. Również poza kamerami.
- To był kolorowy ptak polskich freakfightów. Prywatnie bardzo sympatyczny facet. Różnił się od swojego wizerunku w internecie. Nigdy nie miałem z nim żadnych problemów, zazwyczaj uśmiechnięty, uprzejmy. Przeprowadziłem z nim wiele wywiadów, byłem przy jego walkach - powiedział w rozmowie z "Plotkiem".
Rodzina Murańskich - oprócz Mateusza w tym świecie prężnie działał również jego ojciec Jacek - była bardzo nielubiana przez publikę internetową. Głównie za sprawą Jacka, który miał mieć zły wpływ na syna. - Jego kreacja internetowa jednak mogła odpychać fanów, przez co zmagał się z dużą falą hejtu. Miał swoje problemy, będzie go nam brakować - stwierdził Michał Cichy.
Mateusz Murański ostatnią walkę stoczył 10 grudnia 2022 roku podczas High League 5. Jego przeciwnikiem był Paweł "Scarface" Bomba, który był górą w tym pojedynku.