Jaki Polak spoza UFC najbardziej zasłużył na szansę w amerykańskiej federacji? W ostatnich miesiącach w odpowiedzi na to pytanie najczęściej można było usłyszeć, że Mateusz Rębecki lub Marian Ziółkowski. Zresztą, ten pierwszy pokonał Ziółkowskiego cztery lata temu na gali FEN. Zgoda, od tamtej pory Ziółkowski zanotował wielki progres (został mistrzem KSW wagi lekkiej), ale i Rębecki się stale rozwijał. Odniósł dziewięć zwycięstw z rzędu. W ten weekend zanotował 10. wygraną, zarazem pierwszą w UFC.
Na gali w Las Vegas Rębecki pokonał Nicka Fiore. I to pokonał w imponującym stylu. Już od pierwsza gongu Polak był bardzo agresywny. Starał się skracać dystans i wywierać presję na rywalu. Często kopał, zarówno niskimi kopnięciami, jak i tymi na korpus. A nawet jak sam przyjmował, to nadal atakował.
W drugiej rundzie obraz walki bardziej się wyrównał. Fiore coraz częściej trafiał Polaka. Ale ostatnia runda była już zdecydowanie na korzyść "Chińczyka", który ostatecznie gładko wygrał na punkty. Sędziowie wskazali jednogłośnie na Rębeckiego w stosunku 2 x 30-27, 30-26. To była 14 wygrana z rzędu Polaka!