W 2017 roku Janikowski, brązowy medalista z Londynu, rzucił zapasy i zadebiutował w MMA. Dziś ma na koncie 12 walk w KSW z czego wygrał siedem. Ostatni raz był widziany w klatce we wrześniu, gdy lepszy okazał się Tom Breese. Polak nie podpisałbym się jednak pod takimi słowami. Dlaczego?
Breese sprowadził Janikowskiego do parteru, gdzie próbował założyć mu gilotynę, ale "Damiano" starał się jednak bronić. Sędzia Tomasz Bodner zbliżył się do obu zawodników i po chwili komunikowania się z Polakiem przerwał walkę. Janikowski nie mógł w to uwierzyć, bo jak twierdził jedynie pokazywał sędziemu kciukiem, że wszystko jest w porządku. Ale to już historia, bo wynik walki się nie zmieni.
Teraz Janikowski szykuje się do debiutu we freakowej federacji High League, gdzie zawalczy z Mateuszem "Don Diego" Kubiszynem, mistrzem walk na gołe pięści. Kontrakt z HL sprawił, że na sali treningowej spotkał Konrada Karwata, byłego strongmana, który też chce spróbować swoich sił w MMA.
Na razie Karwat ma na koncie jedną walką. Kilka miesięcy temu z łatwością rozbił Radosława Słodkiewicza, legendę polskiej kulturystyki. A teraz Karwat zmierzył się z Janikowskim w zapaśniczym sparingu [początek od 8:23].
Początkowo Janikowski myślał, że gładko mu pójdzie, ale Karwat, pomimo gorszej techniki, stawał dzielny opór. - Siła jest, siła jest! Chciałem go zmęczyć, ale on jest duży, ciężko go złapać. I trzeba też uważać, bo jak źle złapię i będę chciał rzucić albo coś, to mogę sam się nadziać na coś - analizował po pierwszej rundzie.
A co powiedział po drugim starciu?
- Nie masz nadmuchanej tej masy, masz grubą kość, Zawodnicy, którzy wydają się tacy nadmuchami, wydaje się, że są ciężcy, ale są lekcy jak piórko. Popchniesz, wyjdziesz szybko. A ty jak się położyłeś, to poczułem tą masę. I przede wszystkim bardzo dobrze rozkładasz ciężar ciała - podsumował Janikowski.