To był pierwszy freak fight w historii. Muhammad Ali niemal stracił nogę

Czy gdyby Muhammad Ali walczył w dzisiejszych czasach, próbowałby sił także we freak fightach? To niewykluczone, bo legendarny amerykański pięściarz był prekursorem tego typu walk. I niewiele brakowało, a straciłby nogę po starciu z japońskim zapaśnikiem Antonio Inokim.

W ostatnich latach coraz popularniejsze stają się freak fighty, czyli walki celebrytów lub sportowców z różnych dyscyplin. W Polsce (i w Rosji) szczególnym zainteresowaniem cieszą się walki w wersji "pato", bo do aktów przemocy dochodzi tam już na konferencjach prasowych. Za granicą najgłośniejszym starciem freakowym ostatnich lat była walka Floyd Mayweathera Juniora z Conorem McGregorem, w którym wybitny pięściarz z łatwością obił w boksie irlandzką gwiazdę MMA. Choć tamta walka rozczarowała wielu fanów, to wciąż dochodzi do podobnych starć. W ten weekend Anderson Silva, legenda UFC, przegrał na zasadach bokserskich z youtuberem Jakiem Paulem, o czym więcej przeczytacie w tym miejscu.

Zobacz wideo Walka freaków rozbawiła Janikowskiego. "Wygląda, jakby był po kilku jabolach"

Choć to teraz trwa wielki boom na freak fighty, swoje pięć minut miały także na początku lat 90. i na przełomie wieków. Na pierwszych galach UFC czy na imprezach japońskiej federacji PRIDE dochodziło do różnych szalonych pojedynków kickboxera z judoką, zapaśnika z pięściarzem czy olbrzyma z osobą niskorosłą.

Wielu może się zdziwić, ale pionierem freak fightów był... Muhammad Ali. Tak, Muhammad Ali, amerykański pięściarz uznawany za najlepszego w historii. 

Ali - pionier freak fightów i trash-talku

Ali (urodzony jako Cassius Clay) był wybitnym sportowcem, trzykrotnym mistrzem wszech wag, muzułmaninem, a także niepokornym ideowcem, który głośno przeciwstawiał się wojnie w Wietnamie oraz rasizmowi.

- Ali znaczy dla nas więcej niż jakikolwiek inny sportowiec. Więcej nawet niż Jackie Robinson [pierwszy czarnoskóry baseballista w MLB - red], bo Robinson jest też bohaterem białych. A Cassius jest bohaterem czarnych. Biali chcą, aby przegrał, bo jest muzułmaninem - mówił o nim sam Malcolm X.

Ale choć Muhammad Ali stał się symbolem zmian społecznych, pomnikiem sportu i jednym z bohaterów i symboli XX w., nie był aniołkiem. Potrafił znieważać rywali. Był pionierem trash-talku, obrażał rywali, aby jak najbardziej wytrącić ich z równowagi. Ali bez ceregieli obrażał rywali albo w kółko się przechwalał. 

Kwiecień 1975 r. Ali, który pierwszy pas zdobył 13 lat wcześniej, był już wielką gwiazdą. Kultowa trylogia z Joe Frazierem właśnie skończyła się zwycięstwem Alego. Muhammad czuł się nie do pokonania, co oświadczył w rozmowie z Ichiro Hattą, prezesem japońskiej federacji amatorskich zapasów.

- Czy na całym Dalekim Wschodzie znajdzie się ktoś, kto będzie chciał się ze mną zmierzyć? Jeśli ktoś taki się pojawi i w dodatku mnie pokona, to zapewnię mu milion dolarów! - oznajmił Ali.

Na odzew nie trzeba było długo czekać. Wyzwania podjął się Antonio Inoki, japoński zapaśnik. Walkę zaplanowano na lato 1976 r. Gala miała się obyć w Tokio, a sportowcy mieli do podziału 10 mln dol., więcej z tej sumy zgarnął, rzecz jasna, Ali. I choć w ringu zarabiał krocie, akurat był świeżo po kosztownym rozwodzie, więc tym bardziej kusiła go walka z Japończykiem.

Wcześniej - przynajmniej na tym poziomie - nie dochodziło do bezpośredniego starcia reprezentantów dwóch odmiennych dyscyplin. Dziś taką walkę z czystym sumieniem określilibyśmy mianem freak fightu.

Miał być hit, wyszedł kit

Ali zaczął prowokować rywala jeszcze przed walką. - On wygląda jak pelikan. Nigdy w życiu nie widziałem takie dziwnej twarzy - zaczepiał pięściarz.

- Zobaczy, co się stanie z jego pięścią, gdy zetknie się z moją szczęką. Jeśli spodziewa się zabawy, to się mocno zdziwi. Jestem gotowy złamać mu rękę - odpowiadał Japończyk.

Plotka głosiła, że walka pierwotnie miała być ustawiona. Ali miał znokautować omyłkowo sędziego, by potem przewrócił go Inoki, co miało być początkiem wielkiej rozróby, w której nie poznalibyśmy zwycięzcy. Okazało się jednak, że Inoki trenował na serio. Kilka dni przed walką sztab szkoleniowy pięściarza podejrzał treningi Japończyka i mocno się przeraził.

Na tyle mocno, że reguły pojedynku zostały zmienione na kilkanaście godzin przed walką. Japończyk nie mógł przewracać Alego, ani go kopać. To znaczy mógł kopać, ale tylko, gdy drugie z jego kolan dotykało maty. Co brzmiało co najmniej absurdalnie.

Ale zanim w ringu pojawiły się gwiazdy wieczoru, kibice obejrzeli inne starcie. Mierzący 224 cm zapaśnik Andre "The Giant" bił się z Chuckiem Wepnerem, pięściarzem. "The Giant" wyrzucił rywala za ring.

 

A co się działo w walce wieczoru?

Inoki szybko rzucił się do agresywnego ataku, ale po chwili zorientował się, że może mieć kłopoty w walce w stójce, więc położył się na plecach i próbował kopać Alego. Pięściarz bał się parteru, więc zmieszany starał się krążyć wokół rywala.

Statystycy wyliczyli, że Ali zadał Inokiemu zaledwie sześć celnych ciosów, a walka trwała 45 minut! Inoki za to bezlitośnie obkopywał piszczele przeciwnika. Sędziowie ostatecznie ogłosili remis. A kibice w Tokio byli zażenowani. 

 

I choć kopnięcia Inokiego wyglądał dość niewinnie, to Ali ucierpiał. - Miał zakrwawione nogi i wdała się bakteria. Infekcja spowodowała, że nawet groziła mu amputacja, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze - zdradził Bob Arum, promotor Alego i jeden z organizatorów.

Nogi przetrwały, ale to był początek końca wielkiego Alego, który potem gasł w oczach z miesiąca na miesiąc. Pierwsza freak fightowa walka okazała się farsą. Pewnie mało kto wtedy wierzył, że dwadzieścia lat później narodzi się prawdziwe MMA, które dziś jest jedną z najprężniej rozwijających się dyscyplin sportowych. 

Pisząc tekst, korzystałem z artykułów "Guardiana", "Marki" oraz serwisu mmafighting.com.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.