Co to było za epickie starcie! 30-letni Arkadiusz Wrzosek (1-0) znokautował siedem lat starszego Tomasza Sararę (1-1) podczas walki wieczoru gali KSW 73. - Nigdy nie napier...m się z tak mocnym gościem. Serio - wydukał z siebie wykończony Wrzosek, który debiutował w MMA. Sarara postawił rywalowi trudne warunki, ale tylko w pierwszej rundzie. Później w klatce rządził już tylko Wrzosek, który urządził sobie festiwal kolan. Sarara dwukrotnie padł bezwładnie na deski, ale legionista nie mógł go skończyć, bo 37-latek błyskawicznie się regenerował. W trzeciej rundzie obraz walki się nie zmienił. To Wrzosek zadawał więcej ciosów i bił precyzyjniej. W pewnym momencie sędzia wkroczył między zawodników i przerwał walkę, która zostanie zapamiętana na długo.
Tym samym Wrzosek odniósł zwycięstwo w debiucie w KSW, a Sarara doznał pierwszej porażki (wcześniej wymęczył zwycięstwo z Filipem Bradariciem). Tuż po oficjalnym werdykcie obaj zawodnicy oddali sobie szacunek. Ale sytuacja się zmieniła. Po miesiącu ciszy medialnej Sarara znowu zabrał głos. I teraz się okazuje, że nie potrafi pogodzić się z porażką.
- Gdybym miał więcej paliwa… Gdybym dzisiaj wiedział, jak wszystko skończy się dla mnie niefortunnie, to faktycznie można było tego Arka spróbować skończyć w tym dosiadzie z pierwszej rundy przez 15, 20, 30 sekund, potem się podnieść i wykorzystać to, że jest jeszcze podłączony i po prostu go skończyć. No i kwestia przerwania walki. Nie mam żalu, nie mam pretensji, ale uważam, że w tym momencie to przerwanie było niesłuszne. Oglądając tę walkę, widziałem, że w momencie kiedy sędzia przerywa, akurat ja wychodziłem z unikiem z kolejnym ciosem. Byłem dużo bardziej zmęczony niż podłączony. Nie trzeba było tego przerywać - stwierdził Sarara.
I dodał: - Wiecie, dlaczego tak bardzo mnie to boli? Bo ja mogę przegrywać z kimś lepszym ode mnie, ale Arek nie jest lepszy i nie był lepszy wtedy również. Po prostu, kur.., zdechłem jak pies. Chciałbym rewanż. Nie będę o niego wrzeszczał, krzyczał, nie będę się też o niego prosił, bo uważam, że na niego zasłużyłem.
Na sam koniec Sarara zaapelował, że jest w stanie zaryzykować i postawić swoją gaże na stół, by to zwycięzca rewanżu zgarnął pensje obu zawodników.
– Jestem lepszym zawodnikiem i gdybym dostał szansę rewanżu, to już bym, kur.., takiego czegoś z rąk nie wypuścił. Jestem w stanie dogadać się na każdych warunkach. Na gali KSW, którą komentowałem, było też Q&A, gdzie złożyłem deklarację, którą chcę teraz głośno powtórzyć: gdybym dostał możliwość rewanżowej walki z Arkiem, to jestem w 100 procentach przekonany, że ją wygram, bo, kur.., drugi raz już takiego frajerskiego błędu nie popełnię. Jestem gotowy położyć swoją wypłatę na stół, Arek niech położy swoją i wygrany zgarnia wszystko. Nie ma najmniejszego problemu. Arek oczywiście będzie odbijał piłeczkę, mówiąc, że jemu ta walka nic nie daje. Ale daje mu pewny wpi...., na 100 procent. Daje mu podwójną wypłatę, jeśli wygra, więc nie ma co mówić, że to będzie jakikolwiek krok do tyłu - zadeklarował Sarara.
"Tomek strzelił sobie w kolano tym filmem", "Sarara nie potrafi przegrywać", "nie spodziewałem się takiej reakcji Tomka. Wygląda to na przykrą desperację" - tego typu komentarzy można znależć mnóstwo na Twitterze.